sobota, 29 grudnia 2018

Wiślacki Blog - podsumowanie roku

Wiślackiego bloga uruchomiliśmy 10 marca 2018 roku. Uznaliśmy bowiem, że taka forma komunikacji z sympatykami historii Wisły jest potrzebna. Sam portal ma bowiem formę encyklopedii, co narzuca pewne wymogi - mniej jest tam miejsca na publicystykę, newsy czy ciekawostki. Wpisy na naszych profilach na twitterze, facebooku czy instagramie mają zaś ograniczoną formułę, wynikającą z charakterystyki tych portali (np. limit znaków na twitterze, fotograficzne nastawienie na instagramie). Na blogu można zaś przekazać więcej treści, swobodnie przeplatając ją filmami, zdjęciami, gifami oraz dodając linki.

Od początku narzuciliśmy sobie ambitny plan publikowania nowego wpisu raz w tygodniu, w każdą sobotę. Plan zrealizowaliśmy, udostępniając w tym roku 42 posty. Każdy z nich uzyskiwał średnio kilkaset wyświetleń, a w sumie naszego bloga odwiedziliście w tym roku prawie 30 tysięcy razy.

Które wpisy były najpopularniejsze?


Największym hitem okazała się szczegółowa analiza najstarszego zdjęcia derbowego - fotografii z 1909 roku. Post ten opublikowaliśmy w przededniu tegorocznych Derbów Krakowa i - jak można przypuszczać - kibice w oczekiwaniu na Świętą Wojnę chętnie zapoznali się z historią derbów.

Na drugim miejscu wśród najpopularniejszych postów znalazł się wpis dotyczący Parku Sportowego Wisły na Oleandrach. Ten post został udostępniony tuż po rocznicy wymarszu w bój Pierwszej Kompanii Kadrowej - rocznica ta została uczczona przez kibiców Wisły stosowną oprawą w trakcie meczu ligowego, nasz post tłumaczył zaś znaczenie Oleandrów w historii Polski i w historii Wisły.

Na najniższym szczeblu podium w tej klasyfikacji znalazł się post "Dlaczego symbolem Wisły jest Biała Gwiazda", wyjaśniający pochodzenie wiślackiego emblematu. Sprawa jest ważna, dotyczy bowiem sedna wiślackiej tożsamości.

Bloga z całą pewnością będziemy kontynuować. Tak, jak do tej pory - chcemy tu odsłaniać kulisy naszej pracy nad historią Wisły: skąd bierzemy informacje, jak docieramy do nowych materiałów, w jaki sposób je interpretujemy i jak udaje się ustalić nowe fakty i zapełnić białe plamy historii. Drugim celem będzie informowanie o aktualnościach i nowościach związanych z portalem. W 2019 roku posty będą się jednak pojawiać z mniejszą częstotliwością - nie ma sensu, by przyjęte tempo jednego wpisu w każdym tygodniu skutkowało obniżeniem ich jakości, byle coś opublikować.

Jeżeli macie jakiekolwiek sugestie czy propozycje, jakiś temat z historii Wisły Was nurtuje i chcielibyście go lepiej poznać albo sami posiadacie materiały, zdjęcia lub inne źródła dotyczące dziejów Towarzystwa Sportowego - dajcie znać. Można się z nami skontaktować mailowo: redakcja@historiawisly.pl.

Z okazji kończącego się 2018 roku życzymy Wam wielu radości w Nowym Roku, a przede wszystkim tego, by już nam nie przybywało siwych włosów z powodu martwienia się o przyszłość Wisły!

sobota, 22 grudnia 2018

Wigilia w 20 pułku piechoty

Wielokrotnie wspominaliśmy o tym, jak wspaniałą bazą zdjęć jest Narodowe Archiwum Cyfrowe. NAC udostępnia w wersji cyfrowej setki tysięcy starych fotografii ze wszystkich dziedzin życia społecznego, w tym także sportu. Ale także fotografie niezwiązane bezpośrednio ze sportem mogą dotyczyć Wisły Kraków, dlatego staramy się przeczesywać bazę NAC w poszukiwaniu takich "nieoczywistych" materiałów.

Dzisiaj - w okresie przedświątecznym - zapraszamy na wigilię 20 pułku piechoty w 1927 roku.


W sali udekorowanej łańcuchami i gałązkami zgromadziło się kilkudziesięciu wojskowych. Na stole zastawionym prostymi żołnierskimi manierkami widzimy ryby i chałkę. Na twarzach szeregowców dostrzec można wielkie przejęcie, niektórzy nieśmiało zerkają w obiektyw. W głębi, koło wysokiej choinki z aniołem na szczycie, stoi dowództwo pułku, prawdopodobnie w tym momencie składane są świąteczne życzenia.

Fotografia ta sama w sobie jest bardzo ciekawa, ale co ma wspólnego z Wisłą Kraków?

Zagłębiając się w historię Wisły przed 1939 rokiem odkrywamy na pierwszy rzut oka dość zaskakujący fakt - bardzo mocne powiązania Białej Gwiazdy z Wojskiem Polskim. Wisła nie była klubem wojskowym, ale wielu jej piłkarzy było zawodowymi żołnierzami, a wysokiej rangi dowódcy garnizonu krakowskiego bardzo często zasiadali w zarządzie Towarzystwa Sportowego. Na fotografiach z loży stadionu albo z imprez okolicznościowych Wisły w pierwszych szeregach widać wiele mundurów. Szczególnie silne były te związki właśnie z 20 pułkiem piechoty. Pułk ten wystawiał nawet własną drużynę piłkarską, Wisła grała z nią mecze - co ciekawe, w barwach 20 pp w towarzyskiej grze przeciwko Białej Gwieździe wystąpił nawet Henryk Reyman!

Zwróćmy uwagę na dowództwo pułku w czasie wigilii 1927 roku. Kogo rozpoznajemy?


Drugi od lewej stoi Marian Markiewicz, piłkarz Wisły w latach 1918-1926, obrońca, reprezentant Polski. Żołnierz Legionów Polskich, uczestnik walk o niepodległość, w 1939 roku w randze podpułkownika uczestnik obrony twierdzy Modlin, więzień niemieckich obozów jenieckich.

Najwyższa osoba, w okularach, na które dzisiaj mówi się lenonki, to Alfred Konkiewicz - piłkarz Wisły w latach 1910-19, pomocnik, reprezentant Krakowa. Członek Zarządu TS Wisła w latach 1914, 1919 i 1921. W latach 1921-24 we władzach PZPN. Brat Władysława i Tadeusza, którzy też byli piłkarzami Wisły. Alfred Konkiewicz w I Wojnie Światowej był żołnierzem Legionów Polskich, w II Wojnie Światowej dowodził 70 pułkiem piechoty, był więźniem obozów jenieckich, zmarł na emigracji w Walii. W latach II RP służył właśnie w 20 pułku piechoty.

Przed nim, z szablą u boku, stoi pułkownik Stanisław Kruk-Schuster, dowódca 20 pp. W 1928 roku był wiceprezesem Towarzystwa Sportowego. W I Wojnie Światowej walczył w Legionach Polskich, w 1939 roku odpowiadał za ewakuację z Polski skarbów wawelskich. Bezcenne pamiątki narodowe udało się bezpiecznie wywieźć aż do dalekiej Kanady. Jego syn był pilotem Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii. pułkownik Kruk-Schuster zmarł w 1945 roku na emigracji w Anglii.

Marian Markiewicz, Alfred Konkiewicz i Stanisław Kruk-Schuster to jedni z bohaterów naszej książki "Niepodległa Polska - odrodzona Wisła".

Wszystkim czytelnikom i sympatykom historii Wisły życzymy spokojnych i radosnych Świąt!


***Aktualizacja 2 stycznia 2020***

Naszej uwadze umknął wcześniej fakt, że centralna postać tego zdjęcia - pułkownik Mieczysław Smorawiński - też był związany z Wisłą. Wkrótce po wykonaniu tego zdjęcia został mianowany generałem (był wówczas najmłodszą osobą w Wojsku Polskim o takim stopniu). Jako dowódca 6. Dywizji Piechoty w Krakowie wszedł w 1931 roku w skład komitetu honorowego jubileuszu 25-lecia Wisły Kraków. W 1940 roku zginął z rąk NKWD w Katyniu. Więcej informacji o jego osobie tutaj.



sobota, 15 grudnia 2018

Książka "Niepodległa Polska - odrodzona Wisła"

Na zakończenie roku 2018 chcemy oddać w ręce sympatyków Wisły książkę "Niepodległa Polska - odrodzona Wisła".

W 2018 roku świętowaliśmy setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Jednocześnie w 2018 roku mijało sto lat od momentu reaktywacji Wisły Kraków po czterech latach niebytu. Zbieżność tych wydarzeń nie jest przypadkowa – historia Wisły od samego początku była ściśle powiązana z dziejami Polski. Biała Gwiazda zawiesiła działalność w 1914 roku, gdyż swój stadion oddała na użytek formujących się Legionów Polskich Józefa Piłsudskiego, zaś zawodnicy Wisły tak licznie stanęli do walki, że nie było komu grać w piłkę. Wisła wznowiła działalność w 1918 roku, gdy i niepodległa Polska odradzała się z wojennych popiołów.

Wielka historia realizowała się w konkretnych decyzjach i postawach życiowych poszczególnych osób. W tej okolicznościowej publikacji chcemy uhonorować Wiślaków – zawodników i działaczy – którzy przed wiekiem pracowali nad odbudową swojego ukochanego klubu, a jednocześnie przyczynili się do odrodzenia ojczyzny. Przypominamy także wydarzenia sprzed stu lat pokazujące, że futbol to coś więcej niż tylko kopanie piłki – to szlachetna rywalizacja, która łączy ludzi i buduje poczucie więzi.


Na 170 stronach książki omawiamy takie tematy, jak:
- powstanie Wisły Kraków,
- symbolika barw klubowych,
- kontakty Wisły z Polakami z innych zaborów,
- powstanie pierwszego polskiego związku piłkarskiego,
- Igrzyska Polskie w 1911 roku,
- wymarsz Pierwszej Kompanii Kadrowej ze stadionu Wisły w Oleandrach,
- wojenne losy piłkarzy i działaczy Wisły,
- reaktywacja Wisły w 1918 roku,
- wizyta Józefa Piłsudskiego na meczu Wisła Kraków - Pogoń Lwów

Bohaterami tej opowieści są Tadeusz Łopuszański, Józef Szkolnikowski, Franciszek Pustelnik, Henryk Reyman, Kazimierz Kaczor, Wilhelm Cepurski, Andrzej Bujak, Władysław Kowalski, Jan Weyssenhoff, Witold Rutkowski, Władysław Jenkner... Przez karty książki przewija się jednak znacznie więcej zasłużonych osób. W pewnym miejscu pada nawet nazwisko Alberta Einsteina. Jakie było powiązanie między Wisłą a słynnym fizykiem? Odpowiedź w książce!

Zapraszamy na premierę książki 21 grudnia 2018 roku o godzinie 18:00 w sali konferencyjnej w hali Towarzystwa Sportowego Wisła.

Publikacja będzie dostępna w sprzedaży stacjonarnej i internetowej. Trwają ostatnie ustalenia dotyczące dystrybucji. Chcemy, by cena książki była możliwie przystępna i nie przekraczała 30 złotych. Jednocześnie cały zysk ze sprzedaży książki pragniemy przeznaczyć na rozwój Akademii Piłkarskiej Wisły Kraków. W ten sposób chcemy choć symboliczne pokazać, że historia klubu działa na korzyść jego przyszłości.

Mamy nadzieję, że ta pozycja spotka się z Waszym zainteresowaniem!

sobota, 8 grudnia 2018

A Ty? Masz już bilet?

Dzisiaj Wisła Kraków gra o 20:30 z Jagiellonią Białystok. Czy masz już bilet na ten mecz? Jeżeli nie, to pod tym adresem możesz taką wejściówkę szybko nabyć! A jeżeli bilet już masz, to proponujemy, by oczekiwanie na pierwszy gwizdek sędziego umiliła Ci kolekcja starych biletów na stronie historiawisly.pl.

W kategorii "Bilety" na stronie historiawisly.pl udostępnionych jest prawie 1500 skanów! A mówimy tylko o biletach piłkarskich, te na mecze koszykówki, siatkówki czy futsalu mamy zapisane w osobnych grupach. Wiele z tych cennych zdjęć udostępnił nam p. Mariusz: kolekcjabiletow.pl.

Najstarszy bilet jest z 1936 roku i co ciekawe, jest on zagraniczny - pochodzi z turnieju w Belgii, gdzie Wisła mierzyła się z reprezentacją Antwerpii i z węgierskim Ferencvarosem. Bilet posiada dwa kupony - niedzielny i poniedziałkowy, spotkania rozgrywano bowiem dzień po dniu. Zapewne przy wejściu odcinano dany róg. Widocznie porządkowi nie byli zbyt skrupulatni w tym względzie, gdyż zachowany egzemplarz posiada oba rogi. Ewentualnie jego posiadacz nie udał się na żaden mecz, ciężko w to jednak uwierzyć, turniej cieszył się bowiem sporym powodzeniem. Prasa podawał frekwencję na poziomie 10 tysięcy widzów, a szczególnie zadowoleni z przyjazdu Wisły byli emigranci z Polski, dla których Biała Gwiazda była nicią łączności z ojczyzną.


Miesiąc później w Krakowie rozegrano wielki mecz Wisła Kraków - Chelsea Londyn. Spotkanie to było zwieńczeniem jubileuszu 30-lecia Białej Gwiazdy i właśnie z niego pochodzi najstarszy zachowany bilet upoważniający do wstępu na stadion Wisły. Miejsce stojące kosztowało 2 złote! Pamiętajmy jednak, że ówczesne 2 złote miało większą wartość, niż dzisiejsze.


W biletach powojennych charakterystyczna była kiepska jakość papieru. Często przez wiele miesięcy stosowano standardową rolkę, na odcinkach której przybijano jedynie pieczątkę z odpowiednią datą. Jako że takie bilety nie były dostosowywane do konkretnego meczu zdarzało się i tak, że nawet nie informowały, jakie to spotkanie ma się odbyć. Oto dwa przykłady:

21 września 1974, Wisła - Polonia Bytom. Na rolce z nazwą klubu i napisem "bilet wstępu" przybijano cenę i datę. Tutaj są nawet dwie daty - czyżby początkowo pomylono się i trzeba było przybić poprawioną datę? 

24 września 1986, Wisła - Ruch. 

Takie bilety nie rozpalały namiętności kolekcjonerów. A że na dodatek były wykonane z materiałów przeciętnej jakości, toteż nie zachowało się ich wiele.

Na tym tle wyróżniają się bilety z zagranicznych wojaży Wisły. Tutaj przykład z 1974 roku z Hiszpanii, z towarzyskiego turnieju w Sewilli.

Bilety z kolekcji odzwierciedlają też gospodarczą sytuację kraju. Jedne z "najdroższych" biletów sprzedawano na początku lat 90-tych, gdy inflacja zjadała siłę nabywczą pieniądza.

6 listopada 1993. 35 tysięcy złotych za bilet!

W końcu bilety zaczęły się stawać coraz bardziej interesujące pod względem wizualnym. Wielokolorowe, ze zdjęciami zawodników czy stadionu, specjalnymi grafikami.

15 marca 2000. Wisła - Widzew. 

26 lutego 2005, sparing Wisła - Żilina (pierwszy mecz Jakuba Błaszczykowskiego przy Reymonta)

Wzór biletów z 2011 roku. Tło biletu stanowiło zdjęcie trybun nowo otwartego stadionu

Wzór biletu z 2012 roku z motywem historycznym - w lewym górnym rogu jest drużyna Wisły z lat 20-tych. 

Bilety to świetne pamiątki, przywołują wiele cennych wspomnień. Pamiętasz swój pierwszy mecz na Wiśle? Może w naszych zbiorach odnajdziesz wejściówkę z tamtego spotkania? Sprawdź tutaj.

A bilet na dzisiejszy mecz zdążysz jeszcze kupić tutaj.

sobota, 1 grudnia 2018

Piłkarze Wisły pobili się na treningu! Ale spokojnie - to było w 1924 roku.

W zbiorach Towarzystwa Sportowego Wisła znajduje się pięknie oprawiona Księga protokołów z posiedzeń Wydziału i Walnych Zgromadzeń. Na każdym posiedzeniu zarządu lub walnym zgromadzeniu członków Wisły sekretarz klubu spisywał protokół - notował kto był obecny, o czym rozmawiano, jakie decyzje podjęto. Księga ta obejmuje lata 1919-1928 i zawiera przeszło 140 protokołów.

Jest to bezcenne i fascynujące źródło o historii Wisły w tamtych latach. Protokoły pokazują życie klubu "od kuchni" - omawiają sprawy codzienne, często takie, które nie przedostały się do prasy i przez to nie zostały nigdzie indziej opisane. Wiemy z nich, jak funkcjonował klub, kto był za co odpowiedzialny, w jaki sposób rozwiązywano kwestie organizacyjne. Protokoły zdają relację z takich spraw, jak organizacja cateringu na ówczesnym stadionie Wisły, koszty sprowadzenia zagranicznej drużyny na mecz towarzyski, upominki jakimi obdarowywano zasłużonych piłkarzy i wiele, wiele innych. Zapewne fragmenty tych protokołów jeszcze nieraz zagoszczą na łamach naszego bloga.

Dzisiaj zaś chcemy omówić szokujący wpis z 1924 roku. Pod datą 20 października 1924 roku czytamy:

Na wniosek p. Mastalskiego oddano sprawę pobicia się na boisku graczy Ludwikowskiego i Czyżewicza komisji dyscyplinarnej, a na wniosek p. Kempskiego oddane tejże komisji sprawę nie stawienia się wyżej wymienionych graczy mimo wezwań przed wydział.-



Sprawa ta była omawiana na kolejnym spotkaniu zarządu 3 listopada 1924:

Na wniosek Komisji Dyscyplinarnej uchwalono ukarać graczy Ludwikowskiego i Czyżewicza, za pobicie się a boisku podczas treningu, ostrem upomnieniem z zagrożeniem dyskwalifikacji z tem, że wymiar kary ogłosi kierownik sekcji drużynie, oraz będzie umieszczony na piśmie w lokalu Towarzystwa na przeciąg 2 tygodni.



Z tych zdań wiemy, że w trakcie treningu doszło do bójki pomiędzy dwoma zawodnikami Wisły. W protokołach zajście to omówione jest bardzo zdawkowo - nie wiemy, co było przyczyną sporu i możemy tylko zgadywać, że w ferworze walki doszło do starcia, sfaulowany zawodnik zareagował agresywnie, a faulujący nie ustąpił. A może przyczyna była zupełnie inna? Może w tle był jakiś osobisty zatarg? To pozostanie zagadką. Wiemy za to, że zawodnicy nie stawili się na wezwanie zarządu by udzielić wyjaśnień. Sprawą zajęła się komisja dyscyplinarna Towarzystwa Sportowego i wymierzyła kary honorowe - upomnienie i ogłoszenie tego w formie pisemnego zawiadomienia w siedzibie klubu. To też znamienne - w tamtych czasach uważano, że niegodną postawę należy napiętnować i zawstydzić winowajców, co ma mieć silniejszy efekt od kary finansowej.

O uczestnikach zajścia - Ludwikowskim i Czyżewiczu - nie wiemy zbyt wiele.

Ludwikowski należał zapewne do osób, do których pasuje określenie "krew nie woda". Na karty protokołów trafił bowiem jeszcze raz w marcu 1925 roku, gdy zachował się nietaktownie wobec jednego z działaczy. Słabiej zapisał się w relacjach sportowych - odnotowano tylko dwa jego występy w pierwszej drużynie Wisły, przy czym były to mecze sparingowe. Nie znamy nawet jego imienia, a dość popularne nazwisko utrudnia odnalezienie dalszych informacji w księgach adresowych z tamtych czasów.

O Czyżewiczu wiadomo trochę więcej, jednak nie tyle ze względu na jego występy w Wiśle, co raczej z powodu jego późniejszej kariery. Po odejściu z Białej Gwiazdy był bowiem piłkarzem Garbarni Kraków i Pogoni Lwów - w tym pierwszym klubie wystąpił nawet dwa razy w meczach ligowych. Pod koniec życia Czyżewicz był też działaczem Wisły w Radzie Seniorów.

Adam Czyżewicz, uczestnik bójki z 1924 roku

Często w poprzednich postach na tym blogu zgłębianie historii Wisły porównywaliśmy do układania puzzli - z tą różnicą, że poszczególne elementy trzeba jeszcze samemu znaleźć. Podobnie jest w tym przypadku. Mamy nadzieję odnaleźć jeszcze kolejne źródła dotyczące Ludwikowskiego i Czyżewicza.

Księga Protokołów została przez nas w całości zeskanowana i jest dostępna w naszej biblioteczce internetowej. Mało tego - wiemy, że stare pismo odręczne może być dla wielu osób trudne do odczytania, dlatego przygotowaliśmy też wersję tekstową. Zachęcamy do zapoznania się z tymi materiałami!

Strona tytułowa Księgi Protokołów, z podpisami sekretarza klubu Mariana Kopcia i prezesa Wisły Józefa Szkolnikowskiego


sobota, 24 listopada 2018

Z nowości na stronie: kolekcja autografów Jerzego Michalskiego

W ostatnich dniach nasze zbiory wzbogaciły się o ponad 250 autografów z kolekcji pana Jerzego Michalskiego. Są tu podpisy niemal wszystkich piłkarzy Wisły z ostatnich 10 lat, ale kolekcja sięga znacznie dalej w przeszłość. Nie brakuje tu autografów Mistrzów Polski z 1974 roku ani zdobywców Pucharu Polski z 1967 roku.

Panu Jerzemu serdecznie dziękujemy za przesłanie tych materiałów. Poniżej prezentujemy kilka wybranych autografów, ze wszystkimi można zapoznać się pod tym linkiem.

Jednocześnie - przy okazji - zwracamy się do kibiców Wisły: jeżeli posiadacie zdjęcia, dokumenty, pamiątki i inne materiały, które mogą wzbogacić naszą encyklopedię i uzupełnić wiedzę o historii Wisły - skontaktujcie się z nami (redakcja@historiawisly.pl). Może ktoś z Waszej rodziny był sportowcem Wisły? Albo sami zgromadziliście pamiątki i wspomnienia, którymi możecie się podzielić?

Autografy z sezonu 2007/2008


Najstarsze autografy z kolekcji: Kawula, Monica, Snopkowski i inni




Wszystkie autografy ze zbiorów Jerzego Michalskiego.

Polecamy też inne Kolekcje wiślackich pamiątek

sobota, 17 listopada 2018

Udało się odnaleźć najstarsze zdjęcie z derbów Krakowa

Tuż przed ostatnimi derbami Krakowa opublikowaliśmy post, w którym bardzo dokładnie przyglądnęliśmy się zdjęciu zrobionemu w trakcie meczu Wisła-Cracovia w 1909 roku. Zdjęcie to zostało wydrukowane w gazecie Nowości Ilustrowane i przedstawiało jedną z sytuacji pod bramką Wisły. Gazeta zamieściła opis, z którego wynikało, że wydrukowano też drugie zdjęcie, przedstawiające obie drużyny. Niestety, ten fragment ktoś postanowił zachować dla siebie na wyłączność i w zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej jest tylko uszkodzony egzemplarz gazety, z którego pół strony zostało wyrwane:



Próbowaliśmy odnaleźć ten numer gazety w innych bibliotekach, ale bezskutecznie. Na szczęście nasz październikowy wpis na blogu przeczytał Leszek Śledziona, autor książek z serii Historia Sportu. Pan Leszek uruchomił swoje kontakty i dowiedział się, że gazeta jest dostępna w innych zbiorach. Dotarcie do niej wymagało trochę uporu i trzech wizyt - przy pierwszej okazało się, że tego dnia biblioteka jest nieczynna, przy drugiej poinformowano, że skanów nie można wykonywać bez wcześniejszego ustalenia. Trzecia wizyta była już skuteczna i oto możemy przedstawić najstarsze zachowane zdjęcie z derbów Krakowa:


Fotografia ta została wykonana 18 kwietnia 1909 roku, tuż przed godziną 16, i przedstawia obie drużyny. Możemy rozpoznać wszystkich zawodników Wisły - dzięki czemu poznaliśmy też skład, w jakim Wisła zagrała (ówczesne relacje prasowe nie podały go). Wiślacy mają na sobie czerwone koszulki z dwiema niebieskimi gwiazdami (więcej o tym w jednym z wcześniejszych postów). Leży Franciszek Brożek, siedzą Włodzimierz Polaczek i Jan Weyssenhoff, klęczą Antoni PoznańskiFranciszek Pustelnik i Jan Górski. Stoją Ludwik StolarskiJan CudekBruno LuskaWitold Rutkowski i Wilhelm Cepurski. Spotkanie zakończyło się wynikiem 1:1. Co ciekawe, fotografię wykonano niemal dokładnie w tym miejscu, gdzie dzisiaj znajduje się stadion Wisły. 109 lat temu teren ten zajmował wielki tor wyścigów konnych - na jego trawiastych połaciach łatwo było wyznaczyć boisko do piłki nożnej, więc często rozgrywano tam mecze zanim wybudowano stadiony z prawdziwego zdarzenia. W tle widzimy kibiców ustawionych wzdłuż linii boiska, gdyż trybun wówczas jeszcze nie było.

Panu Leszkowi dziękujemy za pomoc. A fanów starych piłkarskich zdjęć informujemy, że Historia Sportu wydała właśnie album "Piłkarstwo polskie w zaborach 1886-1918 Fotografie - Dokumenty - Pamiątki". Tej fotografii z 1909 roku w nim nie ma, bo została ona odnaleziona dosłownie kilka dni temu, jednak nie zabraknie wiślackich zdjęć - często nigdzie wcześniej niepublikowanych. Poniżej kilka stron z tego albumu, a więcej informacji tutaj.




sobota, 10 listopada 2018

Narodowe Święto Niepodległości jest też świętem Wisły Kraków


11 listopada oficjalnie świętujemy odzyskanie przez Polskę niepodległości. W 1918 roku, po długich 123 latach zaborów, Polacy odzyskali wolność i możliwość samodzielnego decydowania o sobie. Ciężko wyobrazić sobie emocje, jakie musiały w październiku i listopadzie 1918 roku towarzyszyć naszym dziadkom i pradziadkom - radość, podniecenie, świadomość wielkiej chwili dziejowej... 

Setna rocznica jest na swój sposób wyjątkowa. Liczba 100 działa na wyobraźnię - pełny wiek to z jednej strony bardzo dużo, wystarczy pomyśleć, ile wydarzyło się w historii Polski od tamtej pory. Dwudziestolecie międzywojenne, II Wojna Światowa, stalinizm i dalsze lata PRLu, przemiany ustrojowe i przedefiniowanie naszej pozycji geopolitycznej poprzez wstąpienie do NATO i Unii Europejskiej. Z drugiej strony sto lat temu, to czasy wcale nie tak odległe. Żyją wśród nas osoby urodzone jeszcze pod zaborami. Sami kilka miesięcy temu rozmawialiśmy z trochę tylko młodszym od nich panem Januszem - synem Franciszka Pustelnika, który 30 i 31 października 1918 roku organizował wyzwolenie Krakowa spod władzy Austriaków. 

Setną rocznicę obchodzimy więc wyjątkowo hucznie. W całym kraju zorganizowanych zostało wiele imprez, wystaw, koncertów pod hasłem "Niepodległa". W obchody włączyła się również Wisła Kraków, przygotowując na wczorajszy mecz z Zagłębiem Lubin szereg patriotycznych akcentów. 


Ta rocznica to dobra okazja, by przypomnieć, że odzyskanie niepodległości zbiegło się w czasie z reaktywacją Wisły z niebytu. I nie jest to jedynie przypadkowa koincydencja. Historia Wisły od samego początku była silnie powiązana z historią Polski. Towarzystwo Sportowe zostało założone przez profesora Tadeusza Łopuszańskiego, by krzewić wśród krakowskiej młodzieży patriotyzm i poczucie więzi narodowej. Odzwierciedlała to symbolika klubu - nazwa, wybrana na cześć tej rzeki, która łączyła każdy z trzech zaborów, i barwy. Biała Gwiazda - od 1910 roku widniejąca na czerwonych koszulkach piłkarzy - była jutrzenką zapowiadającą odrodzenie Polski. Wiślacy w swoimi klubie nie tylko trenowali, ale byli też wychowywani na świadomych obywateli. Wystarczy tu podać trzy przykłady: 

Henryk Reyman w sierpniu 1914 roku zgłosił akces do Legionów Polskich Józefa Piłsudskiego i w listopadzie tego roku został mianowany chorążym 3 pułku piechoty. Od wiosny 1916 roku Reyman służył w piechocie austro-węgierskiej i w 1917 roku został skierowany w ramach 20 pułku piechoty na front włoski. Tam został ciężko ranny i w czerwcu 1918 roku jako rekonwalescent powrócił do Krakowa. Latem 1918 roku był jednym z inicjatorów reaktywacji Wisły Kraków - Biała Gwiazda zawiesiła bowiem działalność w 1914 roku. Wraz z początkiem listopada 1918 Reyman wstąpił do odrodzonego Wojska Polskiego i bohatersko bronił niepodległości w niemal wszystkich konfliktach zbrojnych młodej Rzeczpospolitej. Wiślak brał udział w wojnie polsko-ukraińskiej, w walkach o Śląsk Cieszyński, w Powstaniach Śląskich, w wojnie polsko-bolszewickiej. Był kilkukrotnie rany i wielokrotnie odznaczany za swoje męstwo na polu walki. 


31 października 1918 roku Reyman prawdopodobnie przyłączył się do patriotycznych manifestacji, w trakcie których Polacy rozbrajali austriackich żołnierzy i tym samym wyzwolili Kraków spod władzy zaborcy. Jednym z organizatorów tej akcji był Franciszek Pustelnik - piłkarz Wisły w latach 1907-1914. Od marca 1915 roku Pustelnik służył w austro-węgierskim 56 pułku piechoty, początkowo jako szeregowiec, a później podoficer i podporucznik. W październiku 1918 roku Pustelnik wspólnie z porucznikiem Antonim Stawarzem przygotował i przeprowadził bunt polskich żołnierzy - 31 października bez rozlewu krwi opanowano koszary wojskowe w Podgórzu, a następnie zajęto stare miasto. W trakcie pochodu zrywano symbole władzy austriackiej, a patriotyczne pieśni grała orkiestra kolejarzy. W obliczu tych wydarzeń austriackie dowództwo musiało ustąpić - władzę do czasu ustanowienia centralnego rządu przejęła Polska Komisja Likwidacyjna z Wincentym Witosem i Ignacym Daszyńskim na czele. Głównym dowódcą wojskowym został generał Bolesław Roja.


W przygotowaniach do przejęcia władzy brał też udział Józef Szkolnikowski - współzałożyciel Wisły, uznawany za pierwszego kapitana drużyny i pomysłodawcę nazwy klubu. Szkolnikowski był w 1918 roku porucznikiem w batalionie saperów, na polecenie Bolesława Roji zgromadził 60 kilogramów materiałów wybuchowych. Środki te wyniesiono z magazynów wojskowych i ukryto w celi klasztornej zaprzyjaźnionego mnicha. W razie konieczności materiały wybuchowe miały zostać użyte do zablokowania komunikacji kolejowej, by uniemożliwić wojskom austro-węgierskim reakcję na przewrót w Krakowie. Szczęśliwie wyzwalanie Krakowa udało się przeprowadzić bez krwawych walk i przy biernej postawie upadającej Monarchii Habsburgów. Jedną z pierwszych decyzji Bolesława Roji po przejęciu władzy przez Polaków było mianowanie Szkolnikowskiego dowódcą saperów regionu krakowskiego. Kilka miesięcy później Szkolnikowski objął też funkcję pierwszego prezesa reaktywowanej Wisły Kraków.


Henryk Reyman, Franciszek Pustelnik i Józef Szkolnikowski - trzech piłkarzy i wojskowych, trzy biografie, które łączy Biały Orzeł i Biała Gwiazda. Ich postawa, to tylko trzy przykłady niepodległościowego nastawienia Wiślaków przed stu laty. Przypominając akurat ich sylwetki oddajemy hołd wszystkim zawodnikom i sportowcom Wisły Kraków, którzy poświęcali się dla Ojczyzny. Bo Narodowe Święto Niepodległości to także święto odrodzonej Wisły Kraków!


sobota, 3 listopada 2018

Jak piłkarz Wisły wyzwalał Kraków

Właśnie mija 100 lat od odzyskania przez Polskę niepodległości. 31 października 1918 roku Polacy przejęli władzę w Krakowie - okrągła setna rocznica tych wydarzeń to doskonała okazja, by przypomnieć, że jednym z bohaterów tamtych dni był piłkarz Wisły Kraków - Franciszek Pustelnik.


Pustelnik był piłkarzem Wisły w latach 1907-14, występował na prawej obronie, stratował też w zawodach lekkoatletycznych. Więcej szczegółów jego sportowej biografii dostępne jest na portalu, w tym miejscu wystarczy zaznaczyć, że wraz z wybuchem I Wojny Światowej Wisła zawiesiła działalność, a jej zawodnicy w dużej części chwycili za broń i rozjechali się po frontach Wielkiej Wojny. Tak było też w przypadku Pustelnika, który w marcu 1915 roku rozpoczął służbę w 56 pułku piechoty armii austro-węgierskiej. Był kolejno szeregowcem, podoficerem i podporucznikiem.

Franciszek Pustelnik w 1913 roku


Pod koniec wojny - gdy było pewne, że zaborcy poniosą klęskę, stwarzając wyjątkową szansę dla Polaków oczekujących na odzyskanie niepodległości - Pustelnik przystąpił do działań konspiracyjnych. W październiku 1918 roku powstawały już regionalne ośrodki polskiej władzy i 28 października powołana została Polska Komisja Likwidacyjna Galicji i Śląska Cieszyńskiego. Tyle że faktycznie władzę w Krakowie wciąż posiadali Austriacy - należało więc ich rozbroić.

Akcję zaplanowała grupa polskich oficerów armii austro-węgierskiej. Głównymi organizatorami byli porucznik Antoni Stawarz i właśnie podporucznik Pustelnik. Wieczorem 30 października Stawarz i Pustelnik przyjechali na dworzec kolejowy Kraków-Płaszów. Służbę na dworcu pełnili podkomendni Pustelnika, wciągnięci w spisek. Konspiratorzy rozdali biało-czerwone kokardy do przypięcia w miejsce austriackich oznak. Poinformowali żołnierzy i kolejarzy, że w Krakowie wybuchło powstanie narodowe i Polacy przejmują władzę. Depeszę tej treści rozesłano też do innych stacji kolejowych w Galicji. Kolejarzom wydano rozkaz, by blokowali pociągi i sabotowali tym samym działania Austriaków. Chodziło o zablokowanie oddziałów, które miałyby być skierowane do Krakowa, by utrzymać władzę. Równie ważne było jednak również powstrzymanie wywozu zapasów żywności czy broni z Krakowa. Pustelnik i Stawarz byli bardzo zapobiegliwi i starannie przygotowali główną akcję wyzwalania Krakowa, wyznaczoną na 31 października.

Tego dnia rano, około 6:30, Pustelnik bez walki opanował koszary przy ulicy Wielickiej. Mniej więcej w tym samym czasie Stawarz zajął w podobny sposób koszary przy ulicy Kalwaryjskiej. Przed godziną 8 rano obie grupy spotkały się na Rynku Podgórskim, skąd wyruszyły pochody w stronę starego miasta. Jedną grupą kierował Pustelnik, a w trakcie pochodu rozbrajano napotkanych żołnierzy austriackich, zrywano symbole władzy zaborczej, zajmowano budynki administracji publicznej i inne strategicznie ważne obiekty. Do pochodu spontanicznie dołączali mieszkańcy miasta, skądś pojawiła się orkiestra, która zaczęła grać patriotyczne pieśni i konspiracyjna akcja szybko przerodziła się w radosną patriotyczną manifestację. Około południa Polacy zajęli odwach przy wieży ratuszowej i ustanowili tam własną wartę. Było to symbolicznym zwieńczeniem akcji wyzwoleńczej.


Trasy pochodów 31 października 1918 - czerwonym kolorem zaznaczona trasa kolumny Franciszka Pustelnika (warto powiększyć grafikę). Źródło: Kraków był pierwszy - wystawa Biblioteki Głównej AGH

W obliczu tych wydarzeń najwyższe dowództwo austriackie zmuszone było do negocjacji z Polską Komisją Likwidacyjną. Austriacki generał Siegmund von Benigni nie miał jednak żadnych argumentów. Zachowały się zapiski rozmowy, jaka odbyła się wówczas między Austriakami i Polakami:

- Brygadier Roja obejmuje komendę, którą panowie mu oddacie.
- Jak to? – pytał przygnębiony hr. Benigni.
- Bardzo po prostu – rzekł Roja. – Najstarszy oficer polski w każdym oddziale i zakładzie wojskowym odbierze komendę w moim imieniu!
- Ja musze mieć polecenie z ministerstwa wojny.
- Nie istnieje już – odpowiedział hr. Skarbek.
- To od Naczelnej komendy!
- Za późno ekscelencjo – oświadczył Roja. – Panowie będziecie zmuszeni oddać władzę!

W ten sposób Bolesław Roja objął komendę wojskową, a Polska Komisja Likwidacyjna przejęła administrację nad miastem.

Dzisiaj - ciesząc się z setnej rocznicy odzyskania niepodległości - możemy sobie tylko wyobrażać, jakie emocje i uczucia towarzyszyły Polakom w Krakowie 31 października 1918 roku. Fakt, że akcję wyzwalania Krakowa współorganizował piłkarz Wisły, ktoś mógłby nazwać ot zwykłym zbiegiem okoliczności. My jednak uważamy, że nie był to przypadek, a właśnie wymowny przykład na to, że Wisła Kraków od samego początku była czymś więcej, niż tylko klubem sportowym. Wisła powstała z inicjatywy Tadeusza Łopuszańskiego, który był pedagogiem. Łopuszański chciał wychowywać młodzież na dobrych i honorowych obywateli i w sporcie dostrzegał właśnie wielki potencjał pedagogiczny - piłka nożna w jego programie była środkiem do wykształcania u młodzieży obowiązkowości i umacniania poczucia tożsamości. Czuć się w klubie swoim, jak w domu ojczystym, oddychać pełną piersią, podkreślać na każdym kroku swój czysto-narodowy, a w czasach zaborczych także niepodległościowy charakter - oto nasza idea, której służyliśmy - pisali po latach działacze Wisły. Franciszek Pustelnik spędził w Wiśle 7 lat i jego wkład w wyzwolenie Krakowa postrzegamy jako praktyczną realizację ideałów wyniesionych ze szkoły profesora Łopuszańskiego. 

sobota, 27 października 2018

Zegar boiskowy Omega

Właśnie mija 91 lat od momentu wprowadzenia przez Wisłę do polskiej piłki nożnej wielkiej innowacji. W październiku 1927 roku Biała Gwiazda jako pierwszy polski klub zamontowała na stadionie... zegar boiskowy!



Rok 1927 był w ogóle przełomowy dla polskiego futbolu. Wtedy po raz pierwszy o Mistrzostwo Polski grano w ramach ogólnokrajowej ligi - według modelu każdy z każdym mecz i rewanż obowiązującego po dziś. Była to głęboka reforma, która mocno przeobraziła polską piłkę. W porównaniu z nią wprowadzenie na stadiony zegara boiskowego wydaje się drobnostką, jest to jednak inicjatywa godna przypomnienia!

Zegar zamontowano w połowie października, a więc już pod koniec sezonu (grano systemem wiosna-jesień). Mechanizm umiejscowiono na specjalnej metalowej wieżyczce z betonowym obmurowaniem. Tarcza zegara miała półtora metra średnicy i ważyła 90 kilogramów. Zegar wyprodukowała znana szwajcarska firma Omega. Ilustrowany Kurier Codzienny zachwalał, że zegar "ułatwi orjentację sędziemu, graczom i publiczności". Z zachowanych zdjęć wiemy też, że publiczność doceniała nie tylko walory informacyjne zegara. Jego wieżyczka była bowiem... znakomitym punktem obserwacyjnym!



Kibice wyraźnie zadowoleni ze strategicznych pozycji, jakie zajęli na wieżyczce zegara

Podobno zegar kosztował 600 funtów szterlingów. Więcej o kwestiach organizacyjnych związanych z jego zakupem i montażem moglibyśmy się dowiedzieć z protokołów z posiedzeń zarządu TS Wisła, ale niestety księga zachowanych protokołów kończy się na wiośnie 1927 roku.

Ze zdjęć można wywnioskować, że dokonywano pewnych zmian, np. na zdjęciu z października 1927 tarcza ma pełne 60 minut, na zdjęciu z 1931 już tylko 45.



Jako ciekawostkę można dodać, że w latach 30-tych gazeta sportowa "Raz, Dwa, Trzy" przeprowadzała plebiscyt, w którym kibice mieli głosować na najpopularniejszy klub, a zwycięzca otrzymywał w prezencie od Omegi podobny zegar. Wisła w tym konkursie nie startowała (bo już miała swój zegar), ale kibice i tak wysyłali kartki z jej nazwą. To za sprawą tego konkursu zegar pojawił się na stadionie Ruchu i z biegiem czasu stał się symbolem stadionu przy ul. Cichej, ale Ruch ten plebiscyt wygrał w 1939 roku, więc tamtejsza Omega była 12 młodsza od wiślackiej.

Niestety nie znamy dokładnych dalszych losów wiślackiej Omegi - w czasie II Wojny Światowej stadion zajęli Niemcy, jest pewne, że zdemontowali tablicę z nazwą Wisła (tak, jak zamalowali nazwę klubu na trybunie głównej), ale czy sam mechanizm też ucierpiał? Na powojennych zdjęciach można wypatrzeć zegar, tyle że chyba bez nazwy Omega. Czy był to ten sam zegar, co przed wojną?

1949, widok z trybuny głównej na płytę boiska. Nad linią środkową wyraźnie widoczna tarcza zegara stadionowego


W 1953 roku oddano do użytku nowy stadion, a stary do roku 1954 rozebrano. Wydaje się, że początkowo na nowym stadionie nie było zegara. Na fotografiach z lat 60-tych dostrzegamy już zegar boiskowy o podobnym wyglądzie co wcześniej, ale to już chyba zupełnie nowy mechanizm...

Widok z trybuny głównej stadionu w latach 60-tych. Na poprzednim stadionie zegar umieszczony był centralnie, teraz znalazł się na łuku za jedną z bramek

Zegar w latach 60-tych miał te same zalety co w latach 20-tych i 30-tych - oprócz wskazywania czasu gry dawał też atrakcyjne miejsce do obserwacji piłkarskich zmagań

Od lat 70-tych kibiców o wyniku meczu i o upływającym czasie informowała już elektroniczna tablica.

Elektroniczna tablica zamontowana na jednej z pamiętnych "bram brandenburskich"

Jak wiadomo, współcześnie upływ czasu na stadionie Wisły wskazują olbrzymie telebimy, umożliwiające wyświetlanie atrakcyjnych dla oka animacji. Czasy się zmieniają, ale emocje towarzyszące występom Wisły zawsze są wielkie!

Historia wiślackiej Omegi rozmywa się gdzieś w latach powojennych. Będziemy próbować ustalić dokładne losy historycznego zegara. Choć dzisiaj nie ma już po niej śladu, to jednak Omega z 1927 roku jest warta przypomnienia!

Do dalszej lektury polecamy:
Zegar boiskowy Omega - historia wiślackiego chronometru wraz z materiałami źródłowymi
Wisła jako pierwsza... - próba zestawienia bezprecedensowych dokonań Wisły Kraków - zarówno tych wielkich, jak i drobnych, czy wręcz anegdotycznych - jeszcze mocno niepełna, ale już teraz interesująca
* Dzieje stadionu - historia wiślackich stadionów

piątek, 19 października 2018

Rozmowa z Krzysztofem Maćkowskim i Januszem Miką, twórcami filmu „Trzej przyjaciele z boiska”


Trwają prace nad filmem dokumentalnym "Trzej przyjaciele z boiska", opowiadającym o losach Marka Motyki, Leszka Lipki i Andrzeja Iwana. Każdy z Was ma możliwość pomóc w realizacji tego filmu! Jak to zrobić? Szczegóły tutaj

Mieliśmy okazję porozmawiać z twórcami filmu i poznać więcej szczegółów dotyczących tego przedsięwzięcia. Zapraszamy! 

- Jak zrodził się pomysł na taki film? 
- Kanwą był niewątpliwie fakt 40. rocznicy zdobycia mistrzostwa Polski przez Wisłę. Miało to miejsce w 1978 r. i nastąpiło – przypomnijmy po 28 latach oczekiwania. Niestety, kilku zawodników tamtej drużyny odeszło, jak Stanisław Gonet, Janusz Krupiński czy niedawno Janusz Adamczyk. Film powstał też niejako z dziennikarskiej ciekawości jak radzą sobie dzisiaj mistrzowie kraju i reprezentanci Polski sprzed czterech dekad. I okazało się, że te losy są niezmiernie ciekawe, często niejednoznaczne i trudne, a więc atrakcyjne dla dziennikarza.



- Za produkcję filmu odpowiada Fundacja „Urwany Film”. Proszę opowiedzieć coś więcej o Fundacji, o jej dotychczasowych projektach i planach na przyszłość.
- Właściwie Fundacja Promocji Kultury „Urwany Film”, zgodnie ze swoją nazwą, zajmuje się obszarem kultury: wydajemy (i piszemy) książki, robimy filmy dokumentalne, organizujemy liczne imprezy o charakterze literackim i artystycznym, jak choćby coroczny Festiwal TRAKL-TAT (w tym roku piąta jego edycja), czy comiesięczny Krakowski Czwartek Kulturalny (ponad 50 spotkań do tej pory). Tym razem zajęliśmy się poniekąd kulturą, ale...fizyczną. W przyszłości będziemy z pewnością kontynuować działalność w tym zakresie, poszerzając go o nowe projekty, gdyż stawiamy na stały progres Fundacji.

- Kto jest zaangażowany w przygotowanie filmu? Czy sami też jesteście kibicami? 
- Kibicami Wisły jesteśmy „od zawsze”. Obecnie przychodzimy na mecze z naszymi synami. To piękna kontynuacja rodzinnych tradycji, pewna ciągłość pokoleniowa. Przy „Trach przyjaciołach”, podobnie jak przy poprzednim naszym filmie „Vater”, współpracuje z nami Konrad Królczyk, który pełni i funkcje operatora i montażysty.

- Bohaterami filmu są piłkarze, którzy w 1978 roku zdobyli Mistrzostwo Polski, przy czym z całego zespołu wybrano Leszka Lipkę, Marka Motykę i Andrzeja Iwana. Co kierowało tym wyborem? 
- W trakcie pisania przez nas projektu i scenariusza filmu, który złożyliśmy w Filmotece Małopolskiej, zastanawialiśmy się nad kilkoma kandydaturami. Kilku piłkarzy „tamtej” Wisły przebywa zagranicą, więc kontakt z nimi byłby utrudniony. Dlatego postawiliśmy na powyższą trójkę, co zresztą okazało się strzałem w dziesiątkę. Trzy różne losy, trzy różne charaktery, a co za tym idzie różne podejście do życia... Niezwykle interesujące postawy, ciekawe konkluzje zawarte w wypowiedziach sprawiają, że nasz film jest przeznaczony nie tylko dla kibiców. To film quasi-historyczny z mocnym PRL-owskim rysem obecnym w opowieściach naszych bohaterów. To dokument uniwersalny.


- Tytuł filmu nawiązuje do słynnej piosenki. Andrzej Bogucki i Chór Czejanda śpiewali w niej o trzech przyjaciołach z boiska, że „niejeden mecz już wygrali, niejeden przegrać zdążyli”. Ze zwiastunów wnioskujemy, że o tym też będzie opowiadać film, przy czym „mecze” rozumiane będą nie tylko jako potyczki sportowe, ale także różne sytuacje życia osobistego. Czy taka interpretacja jest uzasadniona?
- W tym przypadku chyba nie można rozumieć tytułu filmu w skali 1:1. We wspomnianej piosence jest mowa o trzech piłkarzach z trzech różnych stron Polski, którzy spotykają się – jak można domniemywać – na zgrupowaniach i meczach reprezentacji. W naszym filmie występują piłkarze tworzący drużynę Wisły, spotykający się codziennie, tworzący krakowski team. Kolegami czy przyjaciółmi byli także poza boiskiem, co odróżnia ich wzajemne relacje od tych współczesnych, niby bardziej profesjonalnych, ale, z punktu widzenia socjologicznego znacznie chłodniejszych.

- W zwiastunie Marek Motyka mówi, że chciałby być pochowany w dresie Wisły i że taki dres ma już przygotowany. Andrzej Iwan z kolei wspomina okoliczności śmierci swojej mamy. Czy w filmie będzie dużo takich poruszających momentów?
- Te momenty są – w pewnym stopniu – solą filmu. Pokazują bowiem boiskowych herosów jako normalnych ludzi, borykających z przyziemnymi problemami, nawet skorych do wzruszeń, zwierzeń. To daje kompletnie inny obraz twardych z pozoru chłopców z Reymonta i stanowi prawdę o człowieku, nawet tym hołubionym przez tłumy fanów...



- Proszę zdradzić dalsze szczegóły z treści filmu - co jeszcze będziemy mogli zobaczyć?
- Wolelibyśmy nie zdradzać szczegółów. To tak, jakby znać puentę żartu i jeszcze raz go opowiadać. Obiecujemy ciekawy, profesjonalnie zrealizowany dokument, którego bohaterowie postrzegani są nie tylko jako wybitni sportowcy, ale przede wszystkim ludzie żyjący tu i teraz.

- Piłkarze często mówią, że liczy się tylko następny mecz. Jakie - w tym kontekście - znaczenie ma historia sportu i historia Wisły? Co ciekawego może nam pokazać piłkarska przeszłość? 
- Piłka nożna, także ta klubowa przeszła przez te cztery dekady poważną ewolucję w wielu aspektach. Naszym celem jest m.in. ukazanie jak – w dobie wolnego rynku – wyglądało kiedyś przywiązanie do barw klubowych. Więź w drużynie nie kończyła się po zejściu z boiska. Piłkarze spotykali się na gruncie prywatnym, czasami nawet ta integracja była przesadna (śmiech), ale ci ludzie czuli jedność na co dzień. Wisła zawsze stawiała na wierność tradycji. Naszym zdaniem promocja pozytywnych postaw nawet dzisiaj może wpłynąć na ocieplenie nadszarpniętego wizerunku klubu.

- Trwa zbiórka środków na dokończenie produkcji na portalu Polak Potrafi. Jaka kwota jest potrzebna i na co zostaną przeznaczone te środki? 
- Kwota, jak na film dokumentalny realizowany w polskich warunkach, nie jest zbyt wysoka i wynosi 12 tysięcy złotych. Zbiórka idzie bardzo wolno, jak do tej pory zbliżyliśmy się do 3 000 zł, co wobec bardzo dużego zainteresowania internautów po ukazaniu się w sieci trasera filmu, może trochę dziwić. Ale cóż, bądźmy dobrej myśli. Dopóki piłka w grze... Mamy jeszcze prawie trzy tygodnie czasu.

- Dla osób, które udzielą wsparcia, przewidziane są nagrody. Co można otrzymać w zamian za poparcie projektu?
- Niech to do końca zostanie niespodzianką, podobnie jak pełna treść filmu. Element zaskoczenia jest wręcz konieczny w tym przypadku.

- Na jakim etapie są obecnie prace nad filmem? Kiedy możemy spodziewać się premiery?
- Zdjęcia zostały już zakończone w 100 procentach. Obecnie trwają prace montażowe, czyli to, co jest decydujące w osiągnięciu zamierzeń i wypracowaniu końcowego efektu. Film będzie gotowy za ok. dwa miesiące.




- Gdzie będzie można obejrzeć „Trzech przyjaciół”?
- Z pewnością w TVP Kraków, również w TVP Historia i być może w TVP Kultura. Przewidujemy też pokazy filmowe, w tym ten najważniejszy – premierę w kinie „Mikro” na początku 2019 roku. Być może filmem zainteresuje się też któraś z zagranicznych telewizji sportowych, na co po cichu liczymy.

*********

Trwa zbiórka środków na dokończenie produkcji filmu. Każdy, komu bliska jest historia Wisły, może wspomóc ten projekt choćby symboliczną złotówką. Jako redakcja portalu historiawisly.pl gorąco do tego zachęcamy: link.