sobota, 29 września 2018

Z nowości na stronie: dokument z 1945 roku

Na portalu historiawisly.pl staramy się gromadzić i udostępniać materiały źródłowe dotyczące dziejów Towarzystwa Sportowego Wisła. Często praca ta wykracza poza wąsko pojmowane losy Wisły, bo też historii naszego klubu nie można wyciąć z szerszego kontekstu. Niedawno udało nam się dotrzeć do dokumentu z 1945 roku, który pokazuje jak krakowskie piłkarstwo wychodziło z mroków okupacji. 

Rzeczony dokument to pismo Krakowskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej z 14 lipca 1945 roku skierowane do 19 podwawelskich klubów. KOZPN zawiadamiał o powołaniu 55 zawodników na mecze sparingowe, celem ostatecznego ustalenia składu reprezentacji Krakowa na mecze towarzyskie. 

Zawiadamiamy uprzejmie Panów, iż we czwartek dnia 19-tego lipca 1945 roku na boisku Klubu Sportowego "Cracovia" odbędą się zawody sparringowe 4-ech Teamów celem wyeliminowania 3-ch reprezentacyj na zawody Moskwa-Kraków, Warszawa-Kraków i Poznań Kraków. 




Pismo przekazuje nam wiele informacji i zawiera sporo ciekawostek. 

Już na wstępie uderza duża liczba klubów funkcjonujących wtedy w Krakowie. Polacy pod okupacją niemiecką nie zaprzestali gry w piłkę. Działalność polskich klubów i stowarzyszeń była zakazana, mecze rozgrywano więc w konspiracji, ale w krakowskich turniejach często startowało wiele zespołów i rozgrywki przyciągały licznych fanów. Po zakończeniu okupacji niemieckiej konspiracyjne kluby powróciły do oficjalnej działalności. 

Z omawianego pisma widać, że ciągle stosowano wtedy ustawienie 2-3-5. Na zachodzie ta taktyka odchodziła już do lamusa i inne ustawienia rewolucjonizowany grę w piłkę. Do Polski te nowinki miały dopiero nadejść. 



Zwraca uwagę nagłówek pisma - KOZPN na papierze firmowym chwalił się, że jest zdobywcą Pucharu Polski na 1936/37 rok. W latach 30 Puchar Polski rozgrywano bowiem jako rywalizację pomiędzy reprezentacjami miast, a nie pomiędzy poszczególnymi klubami. Możliwe, że czyste arkusze takiego papieru przetrwały w ukryciu wojnę i były teraz ponownie w użyciu. Wkrótce klimat polityczny w Polsce stał się znacznie surowszy i chwalenie się sukcesami z czasów II RP stało się politycznie niemożliwe. 


Powołanie na te sparingi dostało pięciu zawodników Wisły: bramkarze Jerzy Jurowicz i Henryk Rybicki, pomocnicy Jan Wapiennik i Tadeusz Kubik oraz skrzydłowy Władysław Giergiel. Jest to o tyle ciekawe, że według naszych dotychczasowych informacji Henryk Rybicki był piłkarzem Wisły od 1934 roku, ale jedynie do 30 marca 1945 roku, kiedy to został wykreślony z listy członków TS. Miał wtedy przystąpić do Cracovii. To pismo pokazuje, że jeszcze w lipcu według KOZPN był graczem Wisły. Okoliczności rozstania Rybickiego z Białą Gwiazdą wymagają więc dalszych poszukiwań. 

Po II Wojnie Światowej nie zdecydowano się na szybkie przywrócenie do życia Reprezentacji Polski w piłce nożnej. Uznano, że po latach krwawej okupacji polska piłka nożna nie jest od razu gotowa to międzynarodowej rywalizacji, a powoływanie reprezentacji, by ta odnosiła wysokie porażki, mija się z celem. Zabrano się do systematycznej pracy nad odbudową naszego piłkarstwa - począwszy od regularnych treningów zawodników - co przecież w latach wojny nie mogło mieć miejsca - po odbudowę futbolowej infrastruktury - często zniszczonej lub zagrabionej przez okupanta. Reprezentacje poszczególnych miast lub regionów były też jednym z etapów w programie przygotowań do ponownego wystawienia reprezentacji Polski. Widać, że w lipcu 1945 roku KOZPN dokonywał naprawdę dogłębnego przeglądu sił - powołania dostali także zawodnicy z mniejszych krakowskich drużyn. 

Znamienna jest kwestia sprzętu sportowego. Powołani zawodnicy mieli przynieść ze sobą własne buty, skarpety, ochraniacze i spodenki. Jedynie koszulki miały być zapewnione (swoje trykoty udostępniły zespoły Łobzowianki, Cracovii i Grobli - Krakowski Okręgowy Związek miał później pokryć koszty prania sprzętu). 

Z wymienionych w piśmie spotkań reprezentacji Krakowa nie doszło do potyczki z Moskwą. 19 sierpnia 1945 roku Kraków rozegrał mecze wyjazdowe z Warszawą i Poznaniem (oba tego samego dnia - wystawiono dwie jedenastki jednocześnie). Ze stolicą wygraliśmy 1:0, z Poznaniem padł remis 2:2. Co ciekawe, w tych dwóch meczach zagrało wielu zawodników Wisły, którzy na lipcowe sparingi wcale nie dostali powołania (między innymi bracia Filkowie, Kohut, Cholewa). Zapewne ich forma była dla działaczy oczywista i nie musiała być wcześniej sprawdzana. 

Na koniec słowo o tym, gdzie omówiony tutaj dokument został odnaleziony. Dotarliśmy do niego w miejscu na pierwszy rzut oka zaskakującym - w Archiwum Prowincji Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego. Co jezuici mają wspólnego z historią piłki nożnej? Otóż na początku XX wieku prowadzili Związek Męskiej Młodzieży Przemysłowej i Rękodzielniczej - organizację opiekującą się młodzieżą robotniczą. To z sekcji sportowej tego związku wywodzi się Juvenia Kraków, a w 1945 Juvenia była jednym z adresatów pisma od Krakowskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej. Dzięki skrupulatności księży w prowadzeniu kancelarii i w archiwizacji dokumentów to interesujące pismo przetrwało do naszych czasów. 

Do dalszej lektury polecamy:
Sezon 1945 (piłka nożna) - dzieje Wisły Kraków w roku zakończenia II Wojny Światowej
Rywalizacje międzymiastowe - historia reprezentacji Krakowa
Statystyka wszystkich spotkań Krakowa
Okupacyjne Mistrzostwa Krakowa - o krakowskiej piłce w czasach okupacji

sobota, 22 września 2018

Oś czasu w strefie VIP

Za nami intensywne lato - dużo się działo w sprawach związanych z historią Wisły. Jednym z bohaterów ostatnich tygodni był Władysław Jenkner - pionier polskiej piłki nożnej, założyciel Czerwonych Kraków, którzy w 1907 roku połączyli się z Wisłą. Gościliśmy w Woli Zręczyckiej koło Gdowa - tamtejszy dworek został wybudowany właśnie przez Jenknera, dzisiaj znajduje się tam rodzinne muzeum. Pojechaliśmy do Wrocławia, gdzie udało się odnaleźć grób Jenknera, przygotowaliśmy też artykuł do wiślackiego kwartalnika R22 przedstawiający biografię tej niezwykle zasłużonej, a trochę zapomnianej postaci. Z innych spraw na wspomnienie z pewnością zasługują obchody 104 rocznicy wymarszu Pierwszej Kompanii Kadrowej ze stadionu Wisły - pomogliśmy przygotować specjalną gazetkę przypominającą tamte wydarzenia. W lipcu i sierpniu znacząco poszerzyliśmy bazę danych o wiślackich nekropoliach, w tym między innymi udało się ustalić lokalizację grobu czwartego w historii prezesa Wisły. Ponadto zeskanowaliśmy dużo zdjęć ze zbiorów TS Wisła (niedługo napiszemy więcej na ten temat).

Do tych wydarzeń dochodzi jeszcze jeden projekt, który - jesteśmy przekonani - przez wiele lat będzie rozbudzać wśród kibiców zainteresowanie historią Wisły. W strefie VIP stadionu im. Henryka Reymana powstała "Oś czasu" - wielka fototapeta przedstawiająca najważniejsze momenty w dziejach Białej Gwiazdy! Projekt udało się zrealizować dzięki wsparciu sponsora - LV Bet - a my na zaproszenie klubu mieliśmy przyjemność pomóc w realizacji tego przedsięwzięcia.



Nasza pomoc polegała na doborze materiałów do przedstawienia na osi czasu - czysta przyjemność, ale też... spory ból głowy i serca. Choćby oś czasu miała i 100 metrów, to i tak należałoby dokonać selekcji. Tutaj do zagospodarowania było niecałe 10 metrów, od razu było więc jasne, że wiele ważnych wydarzeń i wspaniałych postaci będzie musiało być pominiętych. To zrozumiałe - oś czasu nie jest kompendium historycznym, ma raczej pobudzać zainteresowanie i zachęcać do samodzielnego odkrywania dziejów Wisły - mimo wszystko decyzje, by coś z projektu wykreślić, nie były łatwe.


Jak wspomnieliśmy, oś czasu ma prawie 10 metrów. Ściana została podzielona na 14 paneli, z których każdy odpowiada z grubsza jednej dekadzie z dziejów Wisły. W każdym z paneli wyszczególnione są 3-4 najważniejsze wydarzenia z tego okresu, a krótkie teksty uzupełniają fotografie. Nie będziemy omawiać całej osi, możemy jednak zdradzić, że otwierają ją osoby Tadeusza Łopuszańskiego i Władysława Jenknera - założycieli w 1906 roku drużyn Wisły i Czerwonych. W 1907 roku Wisła i Czerwoni połączyli siły, a dzisiejsza Wisła jest spadkobierczynią obu tych klubów (drużynie Łopuszańskiego zawdzięcza nazwę, a drużynie Jenknera barwy). Zdjęcia obu założycieli zestawione są ze schematyczną mapą ówczesnego Parku Jordana - miejsca, w którym młodzi chłopcy przed ponad 110 laty uganiali się za piłką, dając początek krakowskiemu futbolowi.


Ostatnim wydarzeniem jest wyśrubowanie przez Arkadiusza Głowackiego rekordu 461 oficjalnych występów w barwach Wisły. Oś czasu zamyka zaś hasło "... dalszą historię napiszemy wspólnie!"


Cieszymy się, że mogliśmy pomóc przy realizacji tego pomysłu. Oś czasu w strefie VIP to w naszej ocenie świetny przykład na to, że przemyślany marketing generuje "wartość dodaną" dla każdej ze stron. Oś powstała dzięki finansowaniu firmy LV Bet. Dzięki tej współpracy Wisła Kraków mogła zaprezentować swoją historię i tradycję oraz stworzyć dla kibiców atrakcyjną przestrzeń na stadionie. Dla LV Bet jest to oczywiście forma reklamy - logo firmy zostało umieszczone w rogu fototapety, a nawiązanie współpracy między Wisłą i LV Bet jest jednym z wydarzeń na osi czasu. W takiej wersji przekaz reklamowy ma jednak tę zaletę, że buduje wizerunek sponsora autentycznie zaangażowanego w klub, zainteresowanego czymś więcej, niż tylko ekspozycją swojej nazwy. Wielkie brawa zatem dla LV Bet za pomoc w promowaniu historii Wisły. 

Warto wybrać się do strefy VIP by samemu zapoznać się z wiślacką osią czasu - szczególnie, że jest to tylko jedna z licznych atrakcji, czekających tam na kibiców. 
  

piątek, 14 września 2018

Wisła Kraków - Notts County. Mecz, którego nie było.

Współcześnie mecze towarzyskie to jednostka treningowa w programie przygotowań piłkarzy do oficjalnych rozgrywek. Wisła w ostatnich latach rozegrała towarzyskie zawody z kilkoma na prawdę renomowanymi rywalami - można tu wymienić choćby AS Monaco w 2018 roku, VfL Wolfsburg w 2013 czy Liverpool w 2008 roku. Mimo marki rywala mecze te nie miały wysokiej rangi.

Przed laty sytuacja była odmienna i mecz z zagranicznym rywalem budził wielkie zainteresowanie, nawet jeżeli była to potyczka "tylko" towarzyska. Było tak szczególnie przed utworzeniem ogólnokrajowej ligi w 1927 roku - do tego czasu Mistrzostwa Polski rozgrywane były w dwóch etapach i w pierwszej fazie kluby rywalizowały w obrębie jednego okręgu. Do drugiej fazy Mistrzostw przechodziły tylko najlepsze zespoły okręgowe. W efekcie niewiele było spotkań na wysokim poziomie - w Krakowie jedynie derby Wisła-Cracovia potrafiły rozbudzić emocje, pojedynki z Wawelem, Jutrzenką czy Makkabi nie cieszyły się wielkim powodzeniem, gdyż wynik był zasadniczo z góry przesądzony. Na dodatek zespoły, które nie awansowały do centralnej fazy Mistrzostw Polski, drugą część sezonu miały "pustą".

Z powyższych powodów starano się o sprowadzanie możliwie atrakcyjnych rywali na mecze towarzyskie. Spotkania te pozwalały zapełnić kalendarz i... klubową kasę, przyciągały bowiem tysiące kibiców. Wisła często już w lutym lub marcu publikowała w prasie swoje plany na nadchodzący sezon, dzięki czemu fani już na wiele tygodni wprzód emocjonowali się nadchodzącymi potyczkami.

W marcu 1925 roku Wisła zapowiedziała spotkanie z Notts County. Miało to być wielkie wydarzenie - Notts County jest jednym z najstarszych klubów piłkarskich na świecie, a w Krakowie byliby pierwszym angielskim zespołem na ziemiach polskich. W 1911 roku Wisła sprowadziła pierwszą drużynę z Wysp Brytyjskich - szkockie Aberdeen FC. Teraz zaś Biała Gwiazda w pionierskim meczu miała jako pierwsza polska drużyna zmierzyć się z zawodowcami z ojczyzny futbolu.




Jeszcze na początku maja potwierdzano, że pomimo trudności kontraktowych, mecz się odbędzie. Notts County należy do elity footballowej Anglji, a w mistrzostwie pierwszej Ligi zajmuje czołowe stanowisko - informowała wtedy prasa.


Sytuacja zaczęła się jednak komplikować - najpierw termin meczu przesunięto o kilka dni, a potem 48 godzin przed spotkaniem gruchnęła sensacyjna wieść, że Anglicy nie przyjadą.

Zaskoczenie, rozczarowanie, a na pewno także wielka niewiadoma - co spowodowało odwołanie meczu? Wyjaśnienie podane niedługo przez Wisłę brzmi doprawdy komicznie:



Działaczom Wisły nie było jednak do śmiechu. Afisze były już pewnie wydrukowane i rozklejone, część biletów rozdystrybuowana w przedsprzedaży, przede wszystkim zaś Biała Gwiazda wpłaciła już zaliczkę na pokrycie kosztów przyjazdu Anglików. Zamiast dochodu z atrakcyjnego meczu Wisła miała więc deficyt z powodu pieniędzy wyrzuconych w błoto. Sprawa ciągnęła się przez wiele miesięcy, Biała Gwiazda wystąpiła bowiem o odzyskanie tych kwot. W grudniu 1925 roku Wisła pozwała Wiener Sportzentrale o zwrot 1000 dolarów. O Wiedeńskiej Centrali Sportowej nie wiadomo zbyt wiele - zapewne była to agencja promocyjna, pośrednicząca w organizacji meczów. Prasa zapewniała, że racja jest po stronie Wisły, nie wiemy jednak jak proces się zakończył i czy pieniądze udało się odzyskać.


Dla lepszego rozeznania dodajmy, że 1000 dolarów w 1925 roku miało podobną wartość jak ponad 14 000 dolarów współcześnie. Tak podaje strona dollartimes.com, która przelicza wartość pieniądza w czasie z uwzględnieniem inflacji i kosztów życia.



Kibice na przyjazd Anglików do Krakowa musieli jeszcze poczekać 11 lat, kiedy to w 1936 roku Wisła pokonała Chelsea Londyn 1:0. Ale to już historia na zupełnie odrębną opowieść.

Do dalszej lektury polecamy:
1925.05.17 Wisła Kraków - Notts County (odwołany) - zbiór notatek prasowych dotyczących niedoszłego meczu
Sezon 1925 - podsumowanie piłkarskich dokonań Wisły w 1925 roku
* Wisła vs. Anglia - lista spotkań Białej Gwiazdy z drużynami angielskimi

piątek, 7 września 2018

Wiślackie ulice

Reymonta 22 to dla kibiców Wisły najważniejszy adres w Krakowie. Stadion Białej Gwiazdy znajduje się bowiem właśnie przy ulicy poświęconej laureatowi nagrody Nobla, Władysławowi Reymontowi. Bliskie sercu każdego kibica mogą być jeszcze kolejne trzy ulice, których patronami są Wiślacy. Przejdźmy się na mały spacer:

Wzdłuż stadionu - między ulicą Reymonta i aleją 3-ego maja - ciągnie się deptak im. Henryka Reymana. Kiedyś była to ulica, po przebudowanie stadionu stała się jednak zbyt wąska dla ruchu samochodowego i została zamieniona na deptak. Większość kibiców udających się na mecz Wisły albo wchodzi na stadion od ulicy Reymana, albo przecina ten deptak w drodze na inną z trybun.





Ulica Reymana w 2008 roku, przed przebudową stadionu. fot. Łukasz Libuszewski
 

Po drugiej stronie Błoń, na Woli Justowskiej, znajduje się ulica stromo wspinająca się na wzgórze bł. Bronisławy, pod sam kopiec Kościuszki. Nie dziwi, że kiedyś nazywała się ulicą Spadzistą. Tam swoją willę miał wielki przyjaciel Henryka Reymana i całej Wisły, Vlastimil Hofman. Urodzony w czesko-polskiej rodzinie, Hofman był malarzem, uczniem Leona Wyczółkowskiego, Jacka Malczewskiego, Jana Stanisławskiego. Malował sceny pełne symbolizmu, a jedną z jego wielkich inspiracji była piłka nożna.

Pierwszy raz poszedłem na stadion Wisły w Krakowie już w 1925 r. razem z żoną i od razu "połknąłem haczyk". Odkryłem, że ludzie na stadionie stają się prawdziwsi niż w biurach czy na ulicy. Są szczersi, pełni entuzjazmu. Częstokroć spotykają się na jakimś meczu pierwszy raz, a już po kilku minutach nawiązują rozmowy, znajomości, niekiedy nawet przyjaźnie. Krzyczą, skaczą, podrzucają czapki, całują się, gwiżdżą, tupią... Podoba mi się ten obraz - Wspominał po latach Hofman.

Artysta bardzo zaprzyjaźnił się z zawodnikami i działaczami Wisły, wspierał ich przy każdej okazji, każdemu z Wiślaków namalował portret, a z drużyną jeździł nawet na mecze wyjazdowe. Wiele z jego wiślackich obrazów powstało w ogrodzie willi przy ulicy Spadzistej. Tam też odbyła się... pierwsza w historii feta mistrzowska Białej Gwiazdy! Po ostatnim meczu sezonu 1927 Wiślacy wracali ze Lwowa pociągiem, do Krakowa przyjechali w środku nocy. Z dworca pieszo udali się do domu Hofmana, a ten przyjął ich z otwartymi ramionami i wspólnie do rana świętowali sukces.

Po latach ulicę Spadzistą przemianowana na ulicę Vlastimila Hofmana.


Willa Hofmana przy dawnej ulicy Spadzistej. 

Również koło Błoń, ale bliżej Wisły i mostu Dębnickiego, znajduje się cicha ulica Bolesława Komorowskiego. Komorowski zasłyną przede wszystkim jako lekarz-społecznik - niemało wysiłku i środków poświęcił na leczenie najuboższych mieszkańców dzielnicy Zwierzyniec. Był nazywany Janosikiem w białym kitlu, bo od zamożnych pacjentów pobierał wysokie opłaty, które następnie przeznaczał na zakup leków i jedzenia dla biednych. Oprócz tej działalności Komorowski był także prezesem Towarzystwa Sportowego Wisła w 1914 roku.



Patroni Wiślackich ulic: 
  
                           Henryk Reyman                  Vlastimil Hofman       Bolesław Komorowski


Możliwe, że niedługo doczekamy się kolejnej wiślackiej ulicy. W sierpniu 2016 roku Małopolski Związek Piłki Nożnej skierował do Urzędu Miasta Krakowa wniosek o nadanie krakowskim ulicom imion kilku zasłużonych działaczy sportowych. W tym gronie znalazł się Adam Obrubański.

Ciężko wymienić wszystkie funkcje i zasługi Obrubańskiego - jego rolę najlepiej oddają chyba słowa osób, które miały okazję z nim współpracować. Innych z działaczy Wisły, Stanisław Voigt, powiedział o Obrubańskim: Był w jednej osobie, za przeproszeniem, wieprzem, lisem, tygrysem i orłem, a dla Wisły oddałby wszystko. Dziennikarz Jerzy Rohatiner dodawał: Samotny i milczący asceta, miał w sercu przysłowiowe szczere złoto i jedną tylko 'skazę' na swym sumieniu: żywiołowe umiłowanie swej ukochanej Wisły. 

Obrubański był między innymi zawodnikiem Wisły (występował w ataku w latach 1913-25), jeszcze w 1914 roku został wiceprezesem klubu, a od połowy lat 20. działał w zarządzie między innymi w komisji administracyjnej, propagandowej (czyli marketingowej według dzisiejszej nomenklatury), był kierownikiem sekcji piłki nożnej, sekcji hokeja, sekcji gier sportowych, członkiem Rady Seniorów. Zasłynął tym, że jako pierwszy Polak sędziował międzynarodowy mecz piłkarski. Był selekcjonerem reprezentacji Polski, a także jednym z inicjatorów powołania ogólnokrajowej ligi piłkarskiej. Niejako w międzyczasie uzyskał doktorat w dziedzinie prawa. Udzielał się też jako dziennikarz, był redaktorem naczelnym popularnego tygodnika sportowego "Raz, Dwa, Trzy".

Okazuje się, że wniosek MZPN został przez miasto Kraków skierowany do rozpatrzenia, natrafił jednak na pewne zatory proceduralne. Jak wyjaśnia prezes MZPN, Ryszard Niemiec:

Porcją formalizmu, czysto biurokratycznego, popisała się komórka Wydziału Geodezji Urzędu Miasta Krakowa, zajmująca się przyjmowaniem, oceną i rekomendowaniem patronów miejskich ulic. Na jej ręce Małopolski Związek Piłki Nożnej skierował prośbę o ustanowienie redaktora dr. Adama Obrubańskiego patronem jakiejś krakowskiej ulicy bądź placu. [...] Jak pisze wydawca licznych pozycji encyklopedycznych o polskim futbolu, autor monografii Wisły - red. Andrzej Gowarzewski - Obrubański to jedna z największych postaci nie tylko sportowego życia międzywojennej Polski. Tym większe zdziwienie budzi decyzja rzeczonej na wstępie komisji, która zwróciła się do IPN o sprawdzenie życiowych dokonań Obrubańskiego. Zdziwienie bierze się stąd, że kandydującego pośmiertnie do roli patrona krakowskiej ulicy „sprawdzili” stalinowscy oprawcy, skazując go na strzał w tył głowy, wymierzony przez enkawudzistę z Katynia!

Nie mamy wątpliwości, że Obrubański pozytywnie przeszedł weryfikację IPN, ale obecny status wniosku nie jest niestety znany. W styczniu 2018 roku prezes Niemiec informował na twitterze, że Obrubański trafił na listę oczekujących. Nie jest jasne, jak długo wniosek może pozostawać w "urzędniczej zamrażarce", wierzymy jednak, że już wkrótce będziemy mogli przespacerować się ulicą Obrubańskiego. Miasto Kraków jest przecież przyjacielem sportu, na pewno więc będzie chciało upamiętnić i uhonorować osobę, która polskiemu sportowi dosłownie i w przenośni poświęciła swoje życie.

Dzisiejszy post kończymy z przymrużeniem oka:

Do dalszej lektury polecamy zaś: 

Henryk Reyman - biografia
Vlastimil Hofman - biografia
Bolesław Komorowski - biografia
Adam Obrubański - biografia

***Aktualizacja***

W komentarzach na facebooku wskazaliście jeszcze kilka Wiślackich ulic. Ulice Brożka i Głowackiego zaliczamy do tej samej kategorii, co ulicę Ondraszka (można tu też wymienić ulicę Bartosza na Kazimierzu). Natomiast p. Krzysztof Porębski słusznie zauważył, że na Woli Justowskiej jest jeszcze krótka uliczka, której patronują bracia Jan i Józef Kotlarczykowie. 


Jan i Józef Kotlarczykowie

Jan i Józef to mistrzowie Polski z 1927 i 28 roku w barwach Wisły. Każdy z nich był w swoim czasie kapitanem - zarówno Białej Gwiazdy, jak i Reprezentacji Polski. Są oni także patronami stadionu Nadwiślanu Kraków. 


sobota, 1 września 2018

Przypadkowo odnaleziony grób prezesa Wisły



Jednym z najważniejszych działów portalu historiawisly.pl jest sekcja "Wiślackie nekropolie". Prowadzimy tam bazę danych o grobach zawodników, działaczy i trenerów Białej Gwiazdy. Kontynuujemy niejako dzieło Romana Pyjosa i Rady Seniorów TS Wisła, którzy w 2001 roku wydali publikację, w której obok krótkich notek biograficznych podane były miejsca pochówku zasłużonych Wiślaków.


Okładka publikacji R. Pyjosa

Od czasu wydania tej publikacji udało się zidentyfikować i potwierdzić setki kolejnych grobów. Wiele z miejsc pochówków jest też utrwalonych na fotografiach - od Chicago po katyński las.

Rozbudowując bazę danych o wiślackich nekropoliach chcemy uhonorować tych, którzy odeszli, pokazać, że nie zostali zapomniani, umożliwić współczesnym kibicom odwiedzenie grobów ludzi, którzy w przeszłości budowali potęgę Wisły.

W obecnych czasach bardzo dużo informacji dostępnych jest w internecie. Wiele cmentarzy udostępnia online swoją bazę danych wraz z wyszukiwarką / lokalizatorem (przykład: Cmentarz Rakowicki w Krakowie, rakowice.eu). Istnieją też niezależne portale, gdzie każdy z użytkowników może dodawać informacje o cmentarzach - przykładowo strona findagrave.com zawiera informacje o milionach grobów na całym świecie. Ciągle jednak wiele grobów jest nieopisanych, w szczególności dotyczy to najdawniejszych pochówków.

Kilka tygodni temu zupełnie przypadkiem udało nam się odnaleźć taki nieopisany nigdzie grobowiec. W czasie spaceru po Cmentarzu Rakowickim naszą uwagę przykuła mogiła całkowicie porośnięta bluszczem i paprociami.






Kamień nagrobny skryty wśród bujnej zieleni był zupełnie niewidoczny z alejki.


Dopiero po odsunięciu liści paproci ukazało się... znane nam nazwisko!




Antoni Januszewski był prezesem Wisły Kraków w latach 1912-1913. Imię i nazwisko są dość popularne, nie ma jednak wątpliwości, że to nagrobek właśnie tego Antoniego Januszewskiego - prezes Wisły był działaczem Towarzystwa Szkoły Ludowej, a na kamieniu nagrobnym jest inskrypcja właśnie tej organizacji. TSL była fundacją wspierającą oświatę wśród ludu, Towarzystwo na przykład zakładało polskie szkoły i biblioteki. Wisła Kraków wielokrotnie przekazywała część dochodu ze swoich spotkań na fundusz TSL.

W taki sposób - zupełnie przypadkiem, przy poszukiwaniu innych grobów - odnaleźliśmy mogiłę czwartego w historii prezesa Wisły Kraków!

Jest to bardzo cenne odkrycie - o Januszewskim zachowało się mało informacji. Jego nazwisko było odnotowane w kilku dokumentach i relacjach prasowych podających skład zarządu Wisły w czasach galicyjskich, Krakowska Księga Adresowa (opisywaliśmy już kiedyś, jak cenne to źródło!) potwierdzała zaś funkcję i adres Januszewskiego.

Poza tym jednak nie znaliśmy nawet jego daty urodzenia ani śmierci! Poznaliśmy je dopiero dzięki inskrypcji nagrobnej.

Takie odkrycia są dla nas dużą motywacją do dalszej pracy. Może gdzieś zachowało się zdjęcie Januszewskiego? Może gdzieś odnajdziemy archiwum Towarzystwa Szkoły Ludowej, a tam dalsze informacje o prezesie Wisły? Warto szukać!