sobota, 30 czerwca 2018

Zdjęcie z Białą Gwiazdą na piersi - dodatkowy przywilej reprezentanta Polski

Fryderyk Szerfke (urodzony jako Fritz Egon Scherfke) to najskuteczniejszy napastnik w historii Warty Poznań - w 236 meczach zdobył 129 bramek. Jest zatem członkiem elitarnego "klubu 100" polskiej ekstraklasy. Szerfke zdobył też pierwszą w historii bramkę Polski na Mistrzostwach Świata. Choć był z pochodzenia Niemcem, to grał w drużynie Biało-Czerwonych i 5 czerwca 1938 roku wykorzystał rzut karny w pamiętnym meczu przeciwko Brazylii.


Tak wyglądał Fryderyk Szerfke, a każdemu kibicowi Wisły serce mocniej zabije na widok jego koszulki.

Skąd jednak u poznańskiego napastnika strój z Białą Gwiazdą na piersi? Przecież nigdy nie zagrał w Wiśle. Z samego zdjęcia zbyt wiele się nie dowiemy, można jedynie przybliżyć moment wykonania tej fotografii na lata 1935-39. Widoczna w tle trybuna stadionu Wisły taki kształt uzyskała bowiem w 1935 roku. 

Przez długi czas temat "Szerfke w koszulce Wisły" pozostawał zagadką i różne domysły można było snuć - czyżby Szerfke był kiedyś bliski przenosin do Krakowa, na tyle, że już trenował z Wisłą, ale w ostatniej chwili doszło do zmiany planów? Nic z tych rzeczy. 

Wyjaśnienie - jak często w przypadku takich "tajemnic z przeszłości" - udało się uzyskać dzięki zgromadzeniu wystarczającej liczby materiałów źródłowych i skojarzeniu pewnych faktów. Oto bowiem w tygodniku Światowid w 1937 roku wydrukowane zostało poniższe zdjęcie: 


Z podpisu dowiadujemy się, że na stadionie Wisły rozegrany został mecz sparingowy pomiędzy kandydatami do nieoficjalnej reprezentacji Polski, a na samym zdjęciu bez cienia wątpliwości dostrzegamy, że jeden z zespołów zagrał w strojach Wisły! Jeżeli Szerfkego spotkał zaszczyt założenia koszulki z Białą Gwiazdą, to zapewne właśnie przy tej okazji!

Przegląd Sportowy z 15 marca 1937 roku dokładnie opisał przebieg meczu sparingowego, dzięki czemu możemy poznać kulisy tego wydarzenia. Otóż na 21 marca 1937 roku zaplanowany został mecz nieoficjalnej reprezentacji Polski we Francji z reprezentacją Paryża. Choć było to spotkanie towarzyskie i to nawet nie pierwszej reprezentacji Polski, to jednak działacze podeszli do sprawy bardzo poważnie. Chodziło przecież o pokazanie polskiego piłkarstwa zagranicą, nawet jeżeli miała grać "reprezentacja Polski Zachodniej", to na kompromitację nie można było sobie pozwolić. Selekcjoner - Józef Kałuża - powołał zatem aż 27 piłkarzy i kazał im się stawić w Krakowie 14 marca w celu selekcji odpowiedniego składu. Pora roku była z futbolowego punktu widzenia bardzo wczesna - po przerwie zimowej śniegi ledwo co stopniały, rozgrywki ligowe startowały dopiero w kwietniu, forma zawodników była więc dużą niewiadomą. Dlatego właśnie rozegrano wewnętrzny mecz sparingowy. Kałuża podzielił graczy na "Niebieskich" i "Czerwonych" i uważnie przypatrywał się spotkaniu, by wybrać zawodników w najlepszej formie. 

Dlaczego "Czerwoni" zagrali akurat w strojach Wisły? O tym prasa milczy, ale na tamte wydarzenia nie można patrzeć przez pryzmat obecnych standardów organizacyjnych. Prawdopodobnie zwyczajnie nie było sprzętu treningowego dla reprezentacji i koszulki należało wypożyczyć. Mecz odbywał się na stadionie Wisły, więc gospodarz użyczył "Czerwonym" swoich trykotów. "Niebiescy" zagrali zaś... w błękitnych koszulkach Reprezentacji Krakowa! Z kronikarskiego obowiązku odnotujmy, że Czerwoni wygrali 4:3. 

Gra sparingowa przyciągnęła całkiem sporą grupę kibiców - mecz oglądało około 2000 osób. Co zaś istotne dla naszych rozważań - na stadion Wisły przybyli też fotoreporterzy i skrzętnie wykorzystali okazję do sportretowania najlepszych polskich piłkarzy. Wspomniane na wstępie zdjęcie Fryderyka Szerfke to dzisiaj najbardziej znana fotografia tego piłkarza, widnieje nawet na poświęconej mu stronie na wikipedii:

Swoje zdjęcie z Białą Gwiazdą mają także: 

Józef Korbas, urodzony w 1914, zmarły w 1981, wychowanek Nadwiślanu, Mistrz Polski 1937 w barwach Cracovii
Franciszek Cebulak, urodzony w 1906, zmarły w 1960, olimpijczyk z 1936 roku. On akurat był wychowankiem Wisły, ale nigdy nie zadebiutował w pierwszej drużynie. Przez wiele lat był zawodnikiem warszawskiej Legii, a w 1937 roku reprezentował akurat inny stołeczny klub, Warszawiankę. 



Antoni Gałecki, urodzony w 1906, zmarły w 1958, wieloletni piłkarz ŁKS Łódź, olimpijczyk z 1936 roku, uczestnik Mistrzostw Świata w 1938, w czasie II Wojny Światowej żołnierz Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, walczył między innymi pod Monte Cassino. 
Dzięki skrupulatności sprawozdawcy Przeglądu Sportowego znamy nazwiska pozostałych piłkarzy, którzy wystąpili w koszulkach Wisły, choć ich zdjęcia z tego dnia nie zachowały się. W tym gronie byli między innymi doskonały napastnik Pogoni Lwów Michał Matyas (późniejszy trener Wisły w latach 1950-54 i 1970-71) i jeszcze lepszy napastnik Ruchu Chorzów, Ernest Wilimowski. Co ciekawe, "Ezi" pierwszą połowę grał w barwach Niebieskich, a dopiero po przerwie dla przetestowania innego ustawienia dołączył do Czerwonych. 



Trening na stadionie Wisły okazał się pożyteczny. Tydzień później Reprezentacja Polski Zachodniej pięknie zaprezentowała się w Paryżu, pokonując miejscową drużynę 5:1. Oto scena z tego meczu, rozegranego na stadionie Parc des Princes. 


Zdjęcia pochodzą oczywiście z bezcennych zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego

Dzisiejszy wpis kończymy zaś zwróceniem uwagi na jeszcze jeden szczegół. Stare zdjęcia należy analizować bardzo skrupulatnie, drobny element niezauważalny na pierwszy rzut oka może nam bowiem przekazać informacje w inny sposób niedostępne. 

Zwróćcie uwagę na płot widoczny za Józefem Korbasem i Franciszkiem Cebulakiem, a w szczególności na numery: 73, 72, 71... 


Po co takie oznaczenia miałyby znajdować się na płocie okalającym stadion? Bardziej wyglądają na numery miejsc dla kibiców...

No właśnie. Popatrzmy na to zdjęcie kibiców na trybunie Wisły w 1931 roku. Na zbliżeniu wyraźnie widać takie same numery miejsc:


Co takiego wydarzyło się pomiędzy 1931 rokiem a 1937 rokiem, że numery miejsc zamiast na trybunie znalazły się na płocie? Otóż w 1935 roku miało miejsce takie tragiczne wydarzenie:


Potężna wichura zamieniła piękną trybunę Wisły w stos drewna... Klub szybko odbudował trybunę, ale w znacznie skromniejszej skali. Ponadto Wisła nie była wówczas przesadnie bogata, nic więc dziwnego, że przy odbudowie wykorzystano mniej uszkodzone deski ze zniszczonej trybuny. 


sobota, 23 czerwca 2018

Wiślacy na Mistrzostwach Świata

Nie będziemy udawać - gorączka związana z Mistrzostwami Świata nam też się udzieliła. Tak się jednak składa, że na tegorocznym mundialu nie występuje żaden piłkarz Białej Gwiazdy (jest to pierwsza taka sytuacja od 1998 roku!). W poszukiwaniu wiślackich akcentów na MŚ musimy więc sięgnąć do przeszłości.

Wszystko zaczęło się w 1938 roku. W poprzednich dwóch turniejach (1930 w Urugwaju i 1934 we Włoszech) Polska nie brała udziału, zabrakło tam więc i Wiślaków. W 1938 roku Biało-Czerwoni udali się do Francji w mocnym składzie i po odbyciu specjalnego zgrupowania w Wągrowcu (kulisy tego obozu znakomicie opisał niedawno blog historiaruchu.pl).

Reprezentacja Polski 29 maja 1938 w czasie obozu przed Mistrzostwami Swiata

Powołania na Mistrzostwa Świata dostało wówczas trzech graczy Wisły: Bolesław Habowski, Antoni Łyko i Edward Madejski. To stwierdzenie wymaga jednak doprecyzowania. Habowski i Łyko znaleźli się w gronie 22 zawodników zgłoszonych do gry, na turniej wyjechało jednak tylko 15 graczy. 7 zostało w kraju, w tym właśnie napastnicy Wisły.

                                            Antoni Łyko                                    Bolesław Habowski

A Edward Madejski? Tutaj sytuacja jest skomplikowana... Madejski był piłkarzem Wisły od 1932 roku i w tym czasie kilka razy wchodził w konflikt z zarządem klubu. Nie czas i miejsce na roztrząsanie szczegółów, zresztą kulisy tej sprawy nie są w pełni wyjaśnione, dość powiedzieć, że w kwietniu 1938 roku nastąpiło przesilenie. Madejski uznał, że porozumienia nie uda się osiągnąć, druga strona też chyba nie wykazała dobrej woli i bramkarz Wisły wystąpił o skreślenie z klubu. Był wówczas bezsprzecznie najlepszych polskim bramkarzem i by utrzymać reprezentacyjną formę trenował z Garbarnią Kraków. Planował dołączyć do "chłopców z Ludwinowa", ewentualnie przenieść się na Śląsk lub do Warszawy. Wisła ostatecznie nie udzieliła mu zwolnienia i oznaczało to, że Madejski znalazł się w połowie drogi - dla Wisły już nie zagrał, dla innego klubu jeszcze nie mógł. Obowiązywała wówczas w takich sytuacjach roczna karencja, którą zawodnik musiał odbyć przed zmianą barw klubowych. Zapis taki miał zapobiegać "kaperowaniu" piłkarzy, czyli wrogiemu podbieraniu sobie zawodników przez kluby. Summa summarum, w wielu opracowaniach uznaje się, że Madejski w czasie Mistrzostw Świata był... zawodnikiem bez klubu. 

Na MŚ 1938 Polska rozegrała jeden, za to legendarny mecz. Biało-Czerwoni przegrali po dogrywce 5:6 z Brazylią. Zachowały się nagrania z tego meczu. Na poniższych ujęciach widać pierwszego gola dla Brazylii. Podpatrując Madejskiego możemy wyrobić sobie pewne wyobrażenie o tym, jak w tamtych czasach wyglądała gra golkiperów. Leonidas dostał piłkę na 11 metrze i chociaż nie był obstawiony i znalazł się sam na sam z bramkarzem, to Madejski nie ruszył w jego stronę. "Skracanie kąta" wydaje się naturalną reakcją w takiej sytuacji, przed wojną jednak panowało przekonanie, że obowiązkiem bramkarza jest stać na linii końcowej. Inny z golkiperów Wisły - Maksymilian Koźmin - miał zwyczaj odważnie wychodzić w pole i przepychać się z napastnikami, co jednak uważano wówczas za dziwactwo. 


via GIPHY


Edward Madejski w 1938 roku na okładce czasopisma sportowego Raz, Dwa, Trzy

Na przegranej z Brazylią turniej 1938 dla Polski się zakończył. Na ponowny udział w Mistrzostwach Świata musieliśmy czekać aż do 1974 roku. Biało-Czerwoni jak wiadomo powrócili na mundial z przytupem - najpierw w eliminacjach odprawili z kwitkiem faworyzowanych Anglików, później na samym turnieju zajęli kapitalne 3 miejsce.


Reprezentacja Polski przed wylotem na decydujący mecz eliminacji z Anglią. W środku Wiślacy - Adam Musiał i Zdzisław Kapka, za nimi Henryk Kasperczak. Ze zbiorów prywatnych Adama Musiała.


Uroczyste ślubowanie Reprezentacji Polski przed Mistrzostwami Świata. Ze zbiorów prywatnych Adama Musiała. 

Do RFN pojechało 5 Wiślaków (żaden inny polski klub nie posłał tylu zawodników na Mistrzostwa Świata 1974): Kazimierz Kmiecik, Zdzisław Kapka, Marek Kusto, Adam Musiał i Antoni Szymanowski. Dwaj ostatni byli filarami naszej defensywy, zagrali odpowiednio w 6 i 7 meczach. Kmiecik dostał szansę w dwóch meczach, w tym 10 minut w pamiętnym półfinale "na wodzie". Kmiecik mógł odwrócić losy rywalizacji. Przy stanie 0:1 dla Niemców posłał piłkę w stronę bramki i - jak wspominał po latach - był przekonany, że futbolówka zatrzepoce w siatce. Niesamowitą interwencją popisał się jednak Sepp Maier:

gifs website
Źródło: Biało-Czerwone jedenastki, TVP Sport

Zdzisław Kapka zagrał tylko kilkanaście minut w meczu o trzecie miejsce. Marek Kusto nie wszedł na boisko ani raz. Podobnie stało się zresztą w 1978 roku. Dopiero na swoim trzecim kolejnym mundialu doczekał się występu!

Adam Musiał w walce z Roberto Rivellino. 

Taki niepozorny medal, a to jeden z największych sukcesów w historii polskiego sportu - srebrny medal za 3 miejsce Mistrzostw Świata 1974. Nie ma tu pomyłki - za drugie miejsce wręczano medale pozłacane, za trzecie właśnie srebrne, a brązowe za czwarte. Ze zbiorów Adama Musiała. 

Kolejne Mistrzostwa Świata - Argentyna 1978 - są w Polsce źle wspominane. Nadzieje były bardzo rozbudzone, wydawało się, że Polska ma jeszcze silniejszą drużynę, niż cztery lata wcześniej, tymczasem skończyło się na miejscach 5-8, co przyjęto z wielkim niedosytem. Wisła do drużyny narodowej dostarczyła 4 świeżo upieczonych mistrzów kraju (Biała Gwiazda wygrała rozgrywki ligowe na miesiąc przed mistrzostwami). Byli to Antoni Szymanowski, Henryk Maculewicz, Andrzej Iwan i Adam Nawałka. Wiślacy ponownie byli filarami defensywy (Szymanowski i Maculewicz), pomocnik Adam Nawałka został wybrany do najlepszej 11 turnieju, zaś Andrzej Iwan był najmłodszym piłkarzem mistrzostw. 

14 czerwca 1978, mecz Argentyna - Polska. W wyjściowej jedenastce Adam Nawałka, Henryk Maculewicz, Antoni Szymanowski, a także Henryk Kasperczak. Foto: zbiory Wisły Kraków.  

Mistrzostwa 1982 były udane dla Polski, ale pechowe dla Wiślaków. Do Hiszpanii pojechało 3 piłkarzy Białej Gwiazdy: Andrzej Iwan, Jan Jałocha i Piotr Skrobowski. Ten ostatni jechał z kontuzją, która ostatecznie uniemożliwiła mu występy. Iwan i Jałocha zaś kontuzje odnieśli już na mundialu, odpowiednio w drugim i trzecim spotkaniu. Wiślacy wybiegali więc na iberyjskich boiskach mało minut, ale swój wkład z przywiezienie do kraju medali mieli. Debiutu na MŚ doczekał się w końcu Marek Kusto, ale był już wtedy zawodnikiem Legii.

Na Mistrzostwa Świata 1986 nie powołano żadnego Wiślaka i nie powinno to być zaskoczeniem, skoro Biała Gwiazda grała wówczas w II lidze. Na kolejne trzy turnieje Polacy nie wywalczyli awansu i tym samym przez 20 lat żaden Wiślak nie zagrał na najważniejszej imprezie piłkarskiej. Zmieniło się to dopiero w Korei i Japonii w 2002 roku. W Azji wystąpili Maciej Żurawski i Arkadiusz Głowacki. "Żuraw" w meczu z USA miał świetną okazję do zdobycia bramki, nie wykorzystał jednak rzutu karnego. 


Na Mistrzostwa Świata 2006 do Niemiec pojechało 5 zawodników Wisły, choć należy uściślić, że Kamil Kosowski był wówczas na wypożyczeniu z krakowskiego klubu do Southampton. Kosa zagrał jedynie 13 minut. Jeszcze krótszy występ przypadł w udziale Dariuszowi Dudce, który na boisku przebywał 7 minut. W każdym z trzech meczów zagrał Paweł Brożek, ale łącznie dało to tylko 52 minuty. Wszystkie spotkania w pełnym wymiarze czasu rozegrał jedynie Marcin Baszczyński. Podobnie byłoby zapewne z Radosławem Sobolewskim, gdyby nie czerwona kartka w meczu z Niemcami (pierwsze w historii wykluczenie Polaka z meczu na finałach MŚ). 

14 czerwca 2006, Polska-Niemcy. Czerwona kartka dla Radosława Sobolewskiego. źródło: newsimg.bbc.co.uk

Na kolejne dwa turnieje Polacy nie zdołali wywalczyć kwalifikacji, Wisła Kraków miała jednak na mistrzostwach swoich przedstawicieli. Po raz pierwszy w historii Białą Gwiazdę na mundialu reprezentowali obcokrajowcy: Andraż Kirm ze Słowenii w 2010 roku i Osman Chavez z Hondurasu w 2014 roku.

Kirm w RPA zagrał w każdym meczu swojej drużyny, a Słowenia bliska była sprawienia sporej sensacji. Wygrana z Algierią 1:0 i remis z USA 2:2 ostatecznie nie dały awansu z grupy. W decydującym meczu Słowenia przegrała z Anglią 0:1, ale takie rezultaty zdecydowanie nie przyniosły wstydu.

23 czerwca 2010, Słowenia - Anglia. Kirm w walce z Jamesem Milnerem, z tyłu Frank Lampard. foto: fifa.com 

W 2014 roku wiślackim "rodzynkiem" na MŚ był Chavez, przy czym zaznaczyć należy, że obrońca ten był wówczas wypożyczony z Wisły do chińskiego Qingdao Jonoon. Honduras wszystkie swoje mecze przegrał, zdobył tylko jedną bramkę. Chavez wystąpił jedynie w pierwszym spotkaniu przeciwko Francji.

15 czerwca 2014, Francja - Honduras. Osman Chavez powstrzymuje Antoine Griezmanna. Foto: Frank Fife, thehindu.com

Trwający właśnie turniej w Rosji to pierwsze od 20 lat Mistrzostwa Świata bez udziału zawodnika Wisły. Nie zapominamy jednak, że selekcjonerem naszej kadry jest wychowanek Białej Gwiazdy - Adam Nawałka, a jego asystentem Bogdan Zając, który w latach 1995-2002 rozegrał ponad 200 spotkań w naszym klubie.

Podsumowując: 

- powołania na mundial dostało 22 zawodników Wisły. Byli to w kolejności alfabetycznej:

Marcin BaszczyńskiPaweł BrożekOsman ChavezDariusz DudkaArkadiusz GłowackiBolesław HabowskiAndrzej IwanJan JałochaZdzisław KapkaAndraż KirmKazimierz KmiecikKamil KosowskiMarek KustoAntoni Łyko,  Henryk Maculewicz,  Edward MadejskiAdam MusiałAdam NawałkaPiotr SkrobowskiRadosław SobolewskiAntoni SzymanowskiMaciej Żurawski,

- z tego grona 4 zawodników nie rozegrało jako Wiślacy żadnego meczu w finałach MŚ (Habowski, Łyko, Kusto, Skrobowski)
- najwięcej spotkań w finałach MŚ jako Wiślak rozegrał Antoni Szymanowski - 13
- aż 8 zawodników Wisły zdobyło medal MŚ
- zawodnicy Wisły byli obecni na 8 spośród dotychczasowych 21 mundiali
- Wiślacy grali w finałach MŚ w barwach 3 różnych reprezentacji
- piłkarze Wisły nie zdobyli jeszcze bramki na finałach MŚ. Na zmianę tego stanu rzeczy będziemy musieli poczekać co najmniej do 2022 roku.

Polecamy do dalszej lektury: 

- Wisła Kraków i reprezentacja Polski - historia szeroko pojętych związków Białej Gwiazdy i polskiej drużyny narodowej
- Wiślacy na Mistrzostwach Świata - zestawienie statystyczne

sobota, 16 czerwca 2018

Retro plakaty dla karnetowiczów

Wisła Kraków przygotowała pakiet prezentów dla osób, które kupią karnet na najbliższy sezon. Przy zakupie takiego abonamentu otrzymuje się:

- wstęp na mecz sparingowy z AS Monaco
- rabat na nową koszulkę meczową
- voucher zniżkowy na kolekcję dubletową
- koszulkę od sponsora LVBet
- wybrany egzemplarz kwartalnika R22
- próbki produktów firmy Olimp
- dwa plakaty retro

Pakiet prezentów dla karnetowiczów. Foto: Damian Dukat, twitter

W dzisiejszym poście chcemy się bliżej przyjrzeć ostatniemu z tych punktów. Niektórzy z Was już są w posiadaniu retro plakatów, wierzymy, że wielu kolejnych kibiców już niedługo będzie je miało w swoich domach. Warto więc zapoznać się z tymi zdjęciami i odkryć, co one przedstawiają!

Do przygotowania plakatów wykorzystano dwa zdjęcia z 1931 roku. Fotografie te same w sobie są bardzo ciekawe, ale co czyni je jeszcze ciekawszymi, to niezwykła koloryzacja. Współczesne programy graficzne dają szerokie możliwości, ale do ich pełnego wykorzystania potrzebny jest talent, doświadczenie i benedyktyńska cierpliwość. Te cechy ma Jakub Malicki, autor portalu polskielogo.net. To właśnie p. Jakub podjął się retuszu cyfrowego zdjęć sprzed prawie 90 lat. Nadanie barw jednej fotografii zajęło ponad 10 godzin, ale efekt jest zachwycający:

Przed


Po


Przed


Po

W tym miejscu warto dodać, że portal polskielogo.net to kopalnia wiedzy o znakach polskich klubów sportowych (czyli - bez wdawania się w niuanse definicyjne: o herbach, godłach, symbolach, emblematach, logach). Na pierwszy rzut oka temat ten może się wydawać niszowy, przy rzetelnym i dogłębnym opracowaniu - a właśnie takie znajdziemy na polskielogo.net - staje się jednak fascynującą opowieścią. Polecamy!

Wracamy do retro plakatów. Co i kogo przedstawiają te zdjęcia, jakie ciekawostki są z nimi związane? 

Oryginalne fotografie pochodzą z Narodowego Archiwum Cyfrowego. NAC jest bazą setek tysięcy starych zdjęć - kilkadziesiąt tysięcy z nich to zbiory Ilustrowanego Kuriera Codziennego. "Ikac" był w okresie międzywojennym największym polskim koncernem prasowym. To znaczy, że te zdjęcia drużyny Wisły zostały wykonane przez fotoreportera Kuriera z przeznaczeniem do działu sportowego. Tak się jednak złożyło, że zdjęcia te nie zostały wydrukowane w prasie. Jedną z konsekwencji jest fakt, że ciężko ustalić dokładną datę ich wykonania. W archiwach IKC figurują jedynie pod datą roczną 1931. 

Przyjrzyjmy się uważniej pierwszemu zdjęciu: 



Drużyna Wisły stoi na murawie boiska, blisko koła środkowego. Jest to boisko Białej Gwiazdy, co można poznać po charakterystycznym parkanie w tle. Ówczesne boisko Wisły znajdowało się obok obecnego stadionu, na terenie placu i parkingu przed trybuną południową. Boisko otaczał wysoki płot, by uniemożliwić oglądanie meczów bez zakupu biletów. Kibic byli jednak pomysłowi i... odważni. Widzicie drzewa za parkanem? No właśnie...


Na zdjęciu wyraźnie widać, że murawa według dzisiejszych standardów była bardzo słaba - w wielu miejscach jest to ubita ziemia bez źdźbła trawy. Obecnie osoby odpowiedzialne za utrzymanie murawy - tak zwani greenkeeperzy - to często wysoko wykwalifikowani fachowcy dysponujący nowoczesnym sprzętem. Kiedyś na Wiśle radzono sobie prozaicznie - ubytki w trawie uzupełniano darnią z pobliskich Błoń.  

Kogo przedstawia pierwszy z retro plakatów? Od lewej stoją: 

Józef Adamek - napastnik, prawoskrzydłowy. Całą karierę - od 1919 do 1933 - związany z Wisłą. Reprezentant Polski. W grze cechował się przebojowością, był bardzo szybki. Jego styl piłkarski określano jako elegancki, Adamek elegancki był też na codzień, dbał o dobry wygląd i dobrze się ubierał. Podobno w początkowych latach swojej kariery miał nawet zwyczaj wychodzić na boisko w kołnierzyku i barwnym krawacie!

Emil Skrynkowicz - obrońca, gracz Wisły w latach 1923-31. Reprezentant Polski. To był typ twardego defensora. Dobrze zbudowany i przystojny, stanowił obiekt westchnień krakowskich kibicek. Zmarł w październiku 1931 - w błyskawicznym tempie pokonała go choroba. Jego nagła śmierć wywołała powszechny smutek, młody sportowiec cieszył się wielką sympatią, a jeszcze we wrześniu grał mecz ligowy... 

Henryk Reyman - tej postaci nie trzeba przedstawiać

Mieczysław Balcer - napastnik, lewoskrzydłowy, reprezentant Polski, wierny Wiśle nawet wtedy, gdy wyjechał do Poznania na studia z wychowania fizycznego - o wiele łatwiej by mu było przenieść się na przykład do Warty Poznań, zamiast tego Balcer spędził setki godzin w pociągach, jeżdżąc po całym kraju by dołączyć do kolegów z Wisły. "Opuściłem bodaj dwa mecze, raz przez pomyłkę wsiadłem do innego pociągu" - wspominał po latach. W 1931 roku był w fenomenalnej dyspozycji sportowej, 13 września zdobył złoty medal Mistrzostw Polski w morderczej dyscyplinie dziesięcioboju, tego samego dnia popołudniu zagrał w ligowym meczu Wisły zdobywając zwycięską bramkę. 

Bronisław Makowski - pomocnik, reprezentant Polski, piłkarz Wisły w latach 1927-31. W 1937 roku wyjechał w sprawach handlowych do Ameryki Południowej, gdzie spędził 2 lata. Tam rozwijał swoją nową sportową pasję - lotnictwo. Swoją awionetkę nazwał "Józef Piłsudski" i podróżował nią nad Argentyną, Paragwajem, Urugwajem... Bywał też na meczach piłkarskich Boca Juniors, Independiente i River Plate. Do Polski powrócił kilka miesięcy przed wybuchem wojny. W czasie konspiracji pod przykrywką firmy hydraulicznej produkował materiały wybuchowe i broń dla ruchu oporu - wpadł w ręce gestapo, na torturach przyznał się do swojej działalności, ale nie wydał żadnego z kompanów. Został rozstrzelany w maju 1944. 


Walerian Kisieliński - napastnik, reprezentant Polski. W Wiśle krótko, bo jedynie przez 3 lata, ale w tym czasie zdobył (właśnie w 1931 roku) koronę króla strzelców. 

Józef Kotlarczyk - pomocnik, reprezentant Polski, kapitan reprezentacji na Igrzyskach Olimpijskich 1936, zawodnik Wisły w latach 1927-39. W środku pola najczęściej grał ze swoim starszym bratem Janem, gdzie determinacją i żelazną kondycją nadawali rytm całej drużynie. 

Eugeniusz Oleksik - obrońca, piłkarz Wisły w latach 1928-35. W czasie wojny więzień obozów koncentracyjnych, między innymi Auschwitz. 

Stefan Lubowiecki - napastnik, podobnie jak Oleksik był piłkarzem Wisły w latach 1928-35, podobnie jak on trafił w czasie wojny do obozu w Auschwitz. Lubowieckiemu jednak nie udało się przeżyć - Niemcy aresztowali go wraz z 200 innymi osobami w odwecie za wcześniejszy zamach podziemia na oficera SS. Chodziło o sterroryzowanie Polaków, aresztowanych bestialsko zamordowano. 

W dolny rzędzie od lewej: 

Maksymilian Koźmin - bramkarz, reprezentant Polski, zawodnik Wisły w latach 1927-36. Popularne stwierdzenie głosi, że dobry bramkarz musi w sobie mieć coś z szaleńca i Koźmina trochę w taki sposób postrzegano. A to za sprawą jego nietypowego stylu. W tamtych latach golkiperzy zwyczajowo nie ruszali się z linii bramkowej, Koźmin tymczasem odważnie wychodził w pole, przepychał się z napastnikami przy dośrodkowaniach, krótko mówiąc - wyprzedzał swoją epokę. 

Karol Bajorek - pomocnik, reprezentant Polski, piłkarz Wisły w latach 1925-36, dobry technik, bardzo pracowity w środku pola. W późniejszych latach trener i działacz piłkarski w Żywcu. 

Stanisław Czulak - pomocnik i napastnik, reprezentant Polski, zawodnik Wisły w latach 1923-33, strzelec pierwszej bramki Wisły w rozgrywkach ligowych, żołnierz Września 1939 i Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie (wojska lotnicze w Anglii). 
Zbigniew Olewski - rezerwowy bramkarz, w Wiśle w latach 1931-35, ale rozegrał tylko 5 spotkań. 

Z tych 13 zawodników tylko 3 nie zagrało nigdy w Reprezentacji Polski!

Wielu z Was dostrzegło już pewnie jeden mały, ale zaskakujący element i zastanawia się, czy nie ma tu jakiejś pomyłki. Nie mylicie się jednak, Zbigniew Olewski ma na sobie bluzę FC Barcelony. 

O co chodzi? Otóż Olewski otrzymał tę bluzę od samego Ricardo Zamory - zawodnika po dziś dzień uznawanego za jednego z najlepszych bramkarzy w historii piłki. Nazwisko "Zamora" elektryzowało wówczas piłkarski świat i jego sława z odległej Hiszpanii dotarła też do Polski. Nie udało nam się ustalić, w jakich dokładnie okolicznościach Olewski spotkał Zamorę i w jaki sposób przekonał go do przekazania takiego prezentu, jasne jest jednak, że Polak był z tego podarunku niezwykle dumny. Do tego stopnia, że nawet na mecz Wisły zakładał bluzę Barcelony i traktował ją jak talizman. W sierpniu 1931 roku Olewski pożyczył ten talizman Koźminowi na występ w meczu Polska - Rumunia i tym sposobem bramkarz reprezentacji Polski w meczu swojej drużyny narodowej wystąpił w stroju Barcelony!

Czy jest szansa ustalić, kiedy dokładnie wykonano zdjęcie z pierwszego retro plakatu? Nasze podejrzenia padają na 25 maja 1931 roku. Tego dnia Wisła obchodziła swój jubileusz 25-lecia i grała towarzyski mecz z Cracovią. Zauważmy, że na rzeczonym zdjęciu jest 11 zawodników z pola. Ówczesne przepisy nie pozwalały na zmiany w trakcie gry, nawet w przypadku kontuzji (wyjątek dotyczył bramkarzy). Mecz z 25 maja 1931 był jednak spotkaniem towarzyskim, został rozegrany według elastyczniejszych reguł i w przerwie Eugeniusz Oleksik zastąpił jednego z kolegów. Reszta składu też zgadza się ze sprawozdaniami prasowymi z tego dnia, co więcej na zdjęciach z pewnością wykonanych tego dnia zawodnicy Wisły mają ten sam krój koszulek (z okrągłym dekoltem). Identyfikacja wydaje się więc bardzo prawdopodobna. 

25 maja 1931 trzech zawodników Wisły obchodziło swoje jubileusze - Henryk Reyman 400 spotkań w barwach Białej Gwiazdy, Bronisław Makowski i Maksymilian Koźmin - 100 występów. 

Ostatnia ciekawostka związana z pierwszym retro plakatem to fakt, że w 1956 roku w Księdze Jubileuszowej Wisły wydrukowano fotografię zrobioną sekundę wcześniej (lub później) z odrobinę innego kąta. Biały prostokąt w tle przy prawej krawędzi fotografii to brama wejściowa na stadion, przez którą kibice wchodzili na wał ziemny.  
W Księdze Jubileuszowej z 1956 roku zdjęcie błędnie opisano jako 1930 rok

 Przechodzimy do drugiego retro plakatu:


Jest tu kilka nowych osób:

Czesław Delekta - kierownik sekcji piłki nożnej Wisły, w tej roli wypełniał obowiązki dzisiaj rozdzielane pomiędzy prezesa, dyrektora sportowego, kierownika drużyny, rzecznika prasowego i trenera. 





Aleksander Stefaniuk - napastnik i pomocnik, piłkarz Wisły w latach 1926-33, zagrał jednak tylko w kilkunastu meczach, jego uwagę przyciągały bowiem inne obowiązki: studiował prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim, a w 1932 roku odbywał służbę wojskową w szkole podchorążych w Łucku.

Jan Kotlarczyk - starszy brat Józefa, pomocnik, piłkarz Wisły w latach 1922-36, reprezentant Polski. Imieniem braci Kotlarczyków nazwany jest współcześnie stadion Nadwiślanu w Krakowie, bracia bowiem swoją przygodę z piłką rozpoczynali w tym klubie i są jego najwybitniejszymi wychowankami.




Artur Woźniak - napastnik, reprezentant Polski, król strzelców z 1933 i 1937 roku, zawodnik Wisły w latach 1927-47, w 1940 roku miał reprezentować Polskę na Igrzyskach Olimpijskich w Helsinkach, zamiast tego był żołnierzem AK i więźniem obozu Mauthausen-Gusen. Trener Wisły w latach 1956-57.



Marian Kiliński - bramkarz, reprezentant Polski, zawodnik Wisły w latach 1922-33, jego trzej starsi bracia też byli zawodnikami i działaczami Wisły.






Aleksander Pychowski - obrońca, reprezentant Polski, zawodnik Wisły w latach 1925-35. Niski, chudy, ze złym wzrokiem wymuszającym grę w okularach - aż ciężko uwierzyć, że Pychowski miał odpierać ataki napastników. A jednak robił to znakomicie dzięki temu jak sprawnie czytał grę i rozsądnie się ustawiał. W czasie II Wojny Światowej silnie zaangażowany w konspirację, popełnił samobójstwo gdy gestapo otoczyło kamienicę, w której mieszkał - okazało się, że tego dnia poszukiwali kogoś innego...


Największą ciekawostką związaną z tym zdjęciem są koszulki Wisły. 


Jest to rezerwowy krój i już na czarno-białej fotografii widać, że trykoty te nie były czerwone, ich odcień jest bowiem znacznie bledszy. Tak po prawdzie nie ma pewności, że koszulki te były akurat niebieskie, ale jest to najbardziej prawdopodobna wersja. Poniższe zdjęcie wykonano w 1933 roku i w relacjach prasowych zachowały się świadectwa, że akurat tego dnia Wisła grała w niebieskich koszulkach. Jest to inny model niż na retro plakacie, ale stanowi świadectwo, że rezerwowe stroje Wisły były niebieskie.



Drugi z retro plakatów też skrywa ciekawostkę wymagającą wprawnego oka. Oto na ramionach Wiślaków dostrzec można czarne opaski.

Jest to niewątpliwie wyraz żałoby, trudno jednak określić po kim. Przypuszczamy, że może to być związane ze wspomnianą wcześniej nagłą śmiercią Emila Skrynkowicza. Obrońca Wisły zmarł pod koniec października 1931 roku, na naszym zdjęciu widzimy zaś, że Marian Kiliński ma na sobie ciepły płaszcza, tak jakby zdjęcie wykonano mroźną porą, na przykład w listopadzie. To jednak tylko przypuszczenia, gdyż tego zdjęcia niestety nie udało się przypisać do żadnego z meczów Wisły, nie znamy więc dokładnej daty jego wykonania. 

Na koniec dzisiejszego wpisu proponujemy zaś zbliżenie na nogi Wiślaków, by przyjrzeć się piłkarskiemu obuwiu z 1931 roku. Trzeba przyznać, że takie korki budzą... respekt. 


Retro plakaty to wspaniała inicjatywa, zapewniamy, że znakomicie prezentują się powieszone na ścianie lub postawione na półce. Jedyną możliwością ich zdobycia jest zakup karnetu, tak więc do kas (lub na bilety.wisla.krakow.pl)!