25 maja 1924 roku w pierwszej rundzie turnieju olimpijskiego zmierzyły się ze sobą zespoły Włoch i Hiszpanii. Mecz był wyrównany - lepiej zaczęli Hiszpanie, choć Włosi dobrze się bronili. Hiszpanie byli doskonale wyszkoleni technicznie i przeważali. Drużyna z Półwyspu Iberyjskiego bazowała jednak przede wszystkim na akcjach indywidualnych, podczas gdy zespół z Półwyspu Apenińskiego grał bardziej drużynowo. Dzięki temu Włosi byli w stanie oprzeć się Hiszpanom. Zespół doskonale taktycznie przygotował Vittorio Pozzo - uznawany za jednego z najlepszych szkoleniowców w historii futbolu. Pozzo dopiero kilkanaście lat później wyrobił sobie status legendy włoskiego futbolu - gdy w 1934 i 38 roku poprowadził Włochy dwukrotnie do Mistrzostwa Świata, a w międzyczasie sięgnął po złoty medal olimpijski - ale już wtedy w 1924 roku dobrą taktyką potrafił zniwelować przewagę oponenta.
Decydująca chwila miała miejsce w 84 minucie. Hiszpański obrońca Pedro Vallana interweniował tak niefortunnie, że wpakował piłkę do własnej bramki. Słynny bramkarz Ricardo Zamora był bezradny, bardzo silna Hiszpania pożegnała się z turniejem już w pierwszym meczu.
Spotkanie Włochy - Hiszpania z trybun stadionu Colombes pod Paryżem wraz z kolegami z reprezentacji Polski oglądał Henryk Reyman. Mecz Biało-czerwonych wyznaczony był na następny dzień, polscy piłkarze korzystali zaś z okazji by w ramach Igrzysk Olimpijskich w pełni chłonąć piłkarskie wydarzenia. Był to pierwszy międzynarodowy turniej, w którym nasza reprezentacja brała udział. Na Igrzyska Olimpijskie w Antwerpii w 1920 roku Polska nie pojechała z powodu trwającej wojny z bolszewikami. Międzynarodowe kontakty starały się utrzymywać poszczególne kluby, zaś od momentu odzyskania niepodległości reprezentacja zdołała rozegrać raptem 11 spotkań - i to z pobliskimi krajami, jak Węgry, Szwecja czy Rumunia. Styczność z zachodnim piłkarstwem, możliwość obserwowania w akcji zawodników z dalekich Włoch i Hiszpanii była dla Polaków wielkim przeżyciem. O hiszpańskim golkiperze układano w Polsce wiersze!
Zamora wsparty w bramce o szczyt Pirenejów
Piękniejszy niż Don Juan, obciśnięty w swetrze,
Jak dumny król, w chaosie center i wolejów,
Śledzi kulę świetlistą, prującą powietrze.
- pisał skamandryta, Kazimierz Wierzyński.
Decydująca bramka meczu Włochy - Hiszpania mocno odcisnęła się w pamięci Henryka Reymana. Do tego stopnia, że gdy 35 lat później Przegląd Sportowy poprosił Wiślaka o spisanie wspomnień z Igrzysk Olimpijskich, Reyman ze szczegółami opisał tego gola:
W spotkaniu z Włochami tuż przed końcem meczu prawy obrońca hiszpański zasunął taką bombę do własnej bramki (oczywiście przypadkowo), że słynny Zamora nie miał przy niej nic do powiedzenia. Obrońca ten płakał po tym jak dziecko, wijąc się na boisku i przez dłuższy czas koledzy nie mogli go uspokoić.
Tak się składa, że jeden z fotoreporterów doskonale uchwycił ten kluczowy moment. Tym samym możemy zobaczyć to, co widział Henryk Reyman i możemy spróbować wyobrazić sobie emocje tamtej chwili sprzed 95 lat.
84 minuta meczu Włochy-Hiszpania - samobójcza bramka Hiszpanów. Ricardo Zamora zdaje się zupełnie zaskoczony, Pedro Vallana już wie, co się stało i zdążył ukryć twarz w ramionach. Najbliższych kilka chwili spędzi zrozpaczony leżąc na ziemi i nie mogąc dojść do siebie. Gdzieś z trybun stadionu w Colombes scenę tę oglądają reprezentanci Polski z Henrykiem Reymanem na czele. Oni gorycz olimpijskiej porażki przeżywać będą następnego dnia, gdy ulegną niezwykle silnej reprezentacji Węgier.
Tutaj jeszcze kilka ciekawych zdjęć związanych z Igrzyskami Olimpijskimi 1924:
Widok ogólny stadionu w Colombes pod Paryżem - głównej areny Igrzysk Olimpijskich 1924. Na fotografii ceremonia otwarcia Igrzysk.
Reprezentaci Polski w czasie ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich 1924. Niestety, obiektyw nie uchwycił piłkarzy.
Nieistniejący już Stadion Bergeyre w Paryżu, na którym swój jedyny mecz na Igrzyskach 1924 roku rozegrała Polska. Biało-czerwoni przegrali 0:5 z Węgrami.
Do dalszej lektury polecamy:
- Biografia Henryka Reymana
- Wiślacy na Olimpiadach
- Lista spotkań reprezentacji Polski w piłce nożnej z udziałem Wiślaków
- Historia reprezentacji Polski w piłce nożnej z wiślackiej perspektywy
Decydująca chwila miała miejsce w 84 minucie. Hiszpański obrońca Pedro Vallana interweniował tak niefortunnie, że wpakował piłkę do własnej bramki. Słynny bramkarz Ricardo Zamora był bezradny, bardzo silna Hiszpania pożegnała się z turniejem już w pierwszym meczu.
Spotkanie Włochy - Hiszpania z trybun stadionu Colombes pod Paryżem wraz z kolegami z reprezentacji Polski oglądał Henryk Reyman. Mecz Biało-czerwonych wyznaczony był na następny dzień, polscy piłkarze korzystali zaś z okazji by w ramach Igrzysk Olimpijskich w pełni chłonąć piłkarskie wydarzenia. Był to pierwszy międzynarodowy turniej, w którym nasza reprezentacja brała udział. Na Igrzyska Olimpijskie w Antwerpii w 1920 roku Polska nie pojechała z powodu trwającej wojny z bolszewikami. Międzynarodowe kontakty starały się utrzymywać poszczególne kluby, zaś od momentu odzyskania niepodległości reprezentacja zdołała rozegrać raptem 11 spotkań - i to z pobliskimi krajami, jak Węgry, Szwecja czy Rumunia. Styczność z zachodnim piłkarstwem, możliwość obserwowania w akcji zawodników z dalekich Włoch i Hiszpanii była dla Polaków wielkim przeżyciem. O hiszpańskim golkiperze układano w Polsce wiersze!
Zamora wsparty w bramce o szczyt Pirenejów
Piękniejszy niż Don Juan, obciśnięty w swetrze,
Jak dumny król, w chaosie center i wolejów,
Śledzi kulę świetlistą, prującą powietrze.
- pisał skamandryta, Kazimierz Wierzyński.
Decydująca bramka meczu Włochy - Hiszpania mocno odcisnęła się w pamięci Henryka Reymana. Do tego stopnia, że gdy 35 lat później Przegląd Sportowy poprosił Wiślaka o spisanie wspomnień z Igrzysk Olimpijskich, Reyman ze szczegółami opisał tego gola:
W spotkaniu z Włochami tuż przed końcem meczu prawy obrońca hiszpański zasunął taką bombę do własnej bramki (oczywiście przypadkowo), że słynny Zamora nie miał przy niej nic do powiedzenia. Obrońca ten płakał po tym jak dziecko, wijąc się na boisku i przez dłuższy czas koledzy nie mogli go uspokoić.
Tak się składa, że jeden z fotoreporterów doskonale uchwycił ten kluczowy moment. Tym samym możemy zobaczyć to, co widział Henryk Reyman i możemy spróbować wyobrazić sobie emocje tamtej chwili sprzed 95 lat.
84 minuta meczu Włochy-Hiszpania - samobójcza bramka Hiszpanów. Ricardo Zamora zdaje się zupełnie zaskoczony, Pedro Vallana już wie, co się stało i zdążył ukryć twarz w ramionach. Najbliższych kilka chwili spędzi zrozpaczony leżąc na ziemi i nie mogąc dojść do siebie. Gdzieś z trybun stadionu w Colombes scenę tę oglądają reprezentanci Polski z Henrykiem Reymanem na czele. Oni gorycz olimpijskiej porażki przeżywać będą następnego dnia, gdy ulegną niezwykle silnej reprezentacji Węgier.
Tutaj jeszcze kilka ciekawych zdjęć związanych z Igrzyskami Olimpijskimi 1924:
Widok ogólny stadionu w Colombes pod Paryżem - głównej areny Igrzysk Olimpijskich 1924. Na fotografii ceremonia otwarcia Igrzysk.
Reprezentaci Polski w czasie ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich 1924. Niestety, obiektyw nie uchwycił piłkarzy.
Nieistniejący już Stadion Bergeyre w Paryżu, na którym swój jedyny mecz na Igrzyskach 1924 roku rozegrała Polska. Biało-czerwoni przegrali 0:5 z Węgrami.
Olimpijskie wspomnienia Henryka Reymana i Wacława Kuchara (Pogoń Lwów) po 35 latach (zobacz)
Do dalszej lektury polecamy:
- Biografia Henryka Reymana
- Wiślacy na Olimpiadach
- Lista spotkań reprezentacji Polski w piłce nożnej z udziałem Wiślaków
- Historia reprezentacji Polski w piłce nożnej z wiślackiej perspektywy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz