sobota, 30 czerwca 2018

Zdjęcie z Białą Gwiazdą na piersi - dodatkowy przywilej reprezentanta Polski

Fryderyk Szerfke (urodzony jako Fritz Egon Scherfke) to najskuteczniejszy napastnik w historii Warty Poznań - w 236 meczach zdobył 129 bramek. Jest zatem członkiem elitarnego "klubu 100" polskiej ekstraklasy. Szerfke zdobył też pierwszą w historii bramkę Polski na Mistrzostwach Świata. Choć był z pochodzenia Niemcem, to grał w drużynie Biało-Czerwonych i 5 czerwca 1938 roku wykorzystał rzut karny w pamiętnym meczu przeciwko Brazylii.


Tak wyglądał Fryderyk Szerfke, a każdemu kibicowi Wisły serce mocniej zabije na widok jego koszulki.

Skąd jednak u poznańskiego napastnika strój z Białą Gwiazdą na piersi? Przecież nigdy nie zagrał w Wiśle. Z samego zdjęcia zbyt wiele się nie dowiemy, można jedynie przybliżyć moment wykonania tej fotografii na lata 1935-39. Widoczna w tle trybuna stadionu Wisły taki kształt uzyskała bowiem w 1935 roku. 

Przez długi czas temat "Szerfke w koszulce Wisły" pozostawał zagadką i różne domysły można było snuć - czyżby Szerfke był kiedyś bliski przenosin do Krakowa, na tyle, że już trenował z Wisłą, ale w ostatniej chwili doszło do zmiany planów? Nic z tych rzeczy. 

Wyjaśnienie - jak często w przypadku takich "tajemnic z przeszłości" - udało się uzyskać dzięki zgromadzeniu wystarczającej liczby materiałów źródłowych i skojarzeniu pewnych faktów. Oto bowiem w tygodniku Światowid w 1937 roku wydrukowane zostało poniższe zdjęcie: 


Z podpisu dowiadujemy się, że na stadionie Wisły rozegrany został mecz sparingowy pomiędzy kandydatami do nieoficjalnej reprezentacji Polski, a na samym zdjęciu bez cienia wątpliwości dostrzegamy, że jeden z zespołów zagrał w strojach Wisły! Jeżeli Szerfkego spotkał zaszczyt założenia koszulki z Białą Gwiazdą, to zapewne właśnie przy tej okazji!

Przegląd Sportowy z 15 marca 1937 roku dokładnie opisał przebieg meczu sparingowego, dzięki czemu możemy poznać kulisy tego wydarzenia. Otóż na 21 marca 1937 roku zaplanowany został mecz nieoficjalnej reprezentacji Polski we Francji z reprezentacją Paryża. Choć było to spotkanie towarzyskie i to nawet nie pierwszej reprezentacji Polski, to jednak działacze podeszli do sprawy bardzo poważnie. Chodziło przecież o pokazanie polskiego piłkarstwa zagranicą, nawet jeżeli miała grać "reprezentacja Polski Zachodniej", to na kompromitację nie można było sobie pozwolić. Selekcjoner - Józef Kałuża - powołał zatem aż 27 piłkarzy i kazał im się stawić w Krakowie 14 marca w celu selekcji odpowiedniego składu. Pora roku była z futbolowego punktu widzenia bardzo wczesna - po przerwie zimowej śniegi ledwo co stopniały, rozgrywki ligowe startowały dopiero w kwietniu, forma zawodników była więc dużą niewiadomą. Dlatego właśnie rozegrano wewnętrzny mecz sparingowy. Kałuża podzielił graczy na "Niebieskich" i "Czerwonych" i uważnie przypatrywał się spotkaniu, by wybrać zawodników w najlepszej formie. 

Dlaczego "Czerwoni" zagrali akurat w strojach Wisły? O tym prasa milczy, ale na tamte wydarzenia nie można patrzeć przez pryzmat obecnych standardów organizacyjnych. Prawdopodobnie zwyczajnie nie było sprzętu treningowego dla reprezentacji i koszulki należało wypożyczyć. Mecz odbywał się na stadionie Wisły, więc gospodarz użyczył "Czerwonym" swoich trykotów. "Niebiescy" zagrali zaś... w błękitnych koszulkach Reprezentacji Krakowa! Z kronikarskiego obowiązku odnotujmy, że Czerwoni wygrali 4:3. 

Gra sparingowa przyciągnęła całkiem sporą grupę kibiców - mecz oglądało około 2000 osób. Co zaś istotne dla naszych rozważań - na stadion Wisły przybyli też fotoreporterzy i skrzętnie wykorzystali okazję do sportretowania najlepszych polskich piłkarzy. Wspomniane na wstępie zdjęcie Fryderyka Szerfke to dzisiaj najbardziej znana fotografia tego piłkarza, widnieje nawet na poświęconej mu stronie na wikipedii:

Swoje zdjęcie z Białą Gwiazdą mają także: 

Józef Korbas, urodzony w 1914, zmarły w 1981, wychowanek Nadwiślanu, Mistrz Polski 1937 w barwach Cracovii
Franciszek Cebulak, urodzony w 1906, zmarły w 1960, olimpijczyk z 1936 roku. On akurat był wychowankiem Wisły, ale nigdy nie zadebiutował w pierwszej drużynie. Przez wiele lat był zawodnikiem warszawskiej Legii, a w 1937 roku reprezentował akurat inny stołeczny klub, Warszawiankę. 



Antoni Gałecki, urodzony w 1906, zmarły w 1958, wieloletni piłkarz ŁKS Łódź, olimpijczyk z 1936 roku, uczestnik Mistrzostw Świata w 1938, w czasie II Wojny Światowej żołnierz Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, walczył między innymi pod Monte Cassino. 
Dzięki skrupulatności sprawozdawcy Przeglądu Sportowego znamy nazwiska pozostałych piłkarzy, którzy wystąpili w koszulkach Wisły, choć ich zdjęcia z tego dnia nie zachowały się. W tym gronie byli między innymi doskonały napastnik Pogoni Lwów Michał Matyas (późniejszy trener Wisły w latach 1950-54 i 1970-71) i jeszcze lepszy napastnik Ruchu Chorzów, Ernest Wilimowski. Co ciekawe, "Ezi" pierwszą połowę grał w barwach Niebieskich, a dopiero po przerwie dla przetestowania innego ustawienia dołączył do Czerwonych. 



Trening na stadionie Wisły okazał się pożyteczny. Tydzień później Reprezentacja Polski Zachodniej pięknie zaprezentowała się w Paryżu, pokonując miejscową drużynę 5:1. Oto scena z tego meczu, rozegranego na stadionie Parc des Princes. 


Zdjęcia pochodzą oczywiście z bezcennych zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego

Dzisiejszy wpis kończymy zaś zwróceniem uwagi na jeszcze jeden szczegół. Stare zdjęcia należy analizować bardzo skrupulatnie, drobny element niezauważalny na pierwszy rzut oka może nam bowiem przekazać informacje w inny sposób niedostępne. 

Zwróćcie uwagę na płot widoczny za Józefem Korbasem i Franciszkiem Cebulakiem, a w szczególności na numery: 73, 72, 71... 


Po co takie oznaczenia miałyby znajdować się na płocie okalającym stadion? Bardziej wyglądają na numery miejsc dla kibiców...

No właśnie. Popatrzmy na to zdjęcie kibiców na trybunie Wisły w 1931 roku. Na zbliżeniu wyraźnie widać takie same numery miejsc:


Co takiego wydarzyło się pomiędzy 1931 rokiem a 1937 rokiem, że numery miejsc zamiast na trybunie znalazły się na płocie? Otóż w 1935 roku miało miejsce takie tragiczne wydarzenie:


Potężna wichura zamieniła piękną trybunę Wisły w stos drewna... Klub szybko odbudował trybunę, ale w znacznie skromniejszej skali. Ponadto Wisła nie była wówczas przesadnie bogata, nic więc dziwnego, że przy odbudowie wykorzystano mniej uszkodzone deski ze zniszczonej trybuny. 


1 komentarz: